"I wait for the postman to bring me a letter.
And I wait for the good Lord to make me feel better. And I carry the weight of the world on my shoulders. A family in crisis that only grows older"
And I wait for the good Lord to make me feel better. And I carry the weight of the world on my shoulders. A family in crisis that only grows older"
Cassie P.O.V
— Pomyślałam, że moglibyśmy… — Odrobinę
się jąkałam. Wczoraj założyłam się z Płytką Dziwką, która rozkocha w sobie
Justina. Byłam gotowa wygrać nie tylko dlatego, że nie chciałam mieć ogolonej
połowy głowy, ale dlatego, że byłam podkochiwałam się w Justinie. Właśnie teraz
siedziałam tutaj, na stole w kuchni, wpatrując się w niesamowicie piwne oczy
Justina. Byłam zdenerwowana. — Cóż, może my…
— JUSTEEN! — Usłyszałam irytujący głos.
Płytka Dziwka weszła do kuchni jakby nic nie przerywając. Byłabym szczęśliwa móc
pozbyć się tego uśmieszku z jej twarzy.
— Ahn… Przepraszam Płytka Dzi… Chelsey,
ale jesteśmy teraz zajęci — odpowiedziałam jej niegrzecznie. Justin dziwnie na
mnie spojrzał.
— Oh, chciałam tylko zapytać czy nie
chciałby pójść czegoś zjeść. — Płytka Dziwka wymamrotała tym swoim niesamowicie
irytująco nosowym głosem.
— Wybacz, ale zabiera mnie na siłownię
byśmy poćwiczyli. — Posłałam jej fałszywy przepraszający uśmiech. Justin
zmarszczył brwi.
— My? — zapytał.
— Tak, my — zapewniłam go.
— Oh, to bardzo źle, ale myślę, że
serio musisz poćwiczyć. — Byłam już gotowa zapytać o co jej chodzi, gdy Justin
nieoczekiwanie zadał jej pytanie.
— Jeśli chcesz, możesz iść z nami. —
Czy to źle, ze chciałam go spoliczkować? Byłby to zły pomysł zważywszy, że chcę
go w sobie rozkochać.
— Pewnie — rzuciła, podekscytowana. —
Tyle że nie boksuję i kompletnie się na tym nie znam. Zazwyczaj tylko
przyglądałam się Toddowi i reszcie.
— Ahn, szkoda, więc nie możesz pójść.
Będziesz niedostrzegana. — Udawałam, że się smucę. Płytka Dziwka posłała mi
zabójcze spojrzenie.
— Nie, jest okay. Możemy cie nauczyć… —
odpowiedział Justin… My? Jeśli tylko MY oznaczało Justina i jego
wyimaginowanego przyjaciela.
— Okay. — Skinęła głową. — To będzie
zabawne.
(…)
— Cholera, Bieber, dwie laski? Jesteś
moim idolem — wykrzyknął jeden z gości z siłowni przez co wszystkie pary oczu
patrzyły na nas z podziwem.
— Czy na nowa laska ma jakoś na imię? —
zapytał inny koleś.
— Nie, moi rodzice postanowili nie
dawać mi imienia przy narodzinach — wymamrotała Płytka Dziwka. Jak jej nie
lubiłam, tak wewnętrznie się śmiałam.
— Wow, Biebs, wiesz jak wybierać
suczki. — Zmarszczyłam brwi. Ponownie na słowo "suczka". Czy ci
kolesie mogliby nie być takimi dupkami?
— Pieprznięte seksistowskie dupki —
mruknęła pod nosem Płytka Dziwka, gdy oddaliliśmy się na tyle, by nikt nas nie
słyszał.
— No! Traktują kobiety, jakby były ich
rekwizytami — rzuciłam, zgadzając się.
— Tak, to jakby "twoja suka",
"jego suka" albo "niezłą suczkę przyprowadziłeś". Po prostu
zamknij się, nie jestem niczyją suczką — Płytka Dziwka poskarżyła się
zgorzkniale.
— Wiem. Argh, nie potrafię znaleźć słów
na to, jak mnie to denerwuje. — Płytka Dziwka spojrzała na mnie i skinęła
głową. Nagle przypomniałyśmy sobie, że nienawidzimy się i powróciły nasze
aroganckie spojrzenia.
W końcu dotarliśmy do ringu.
— Będziemy ćwiczyć kopnięcia i
uderzenia. Żadnych uderzeń pięścią. — Justin wymownie spojrzał na nas dwie.
— Spokojnie, Justin. Nie zamierzamy się
zabijać. — Płytka Dziwka dodała mu otuchy.
— Cóż… — bąknęłam, prawie śpiewając
przez co wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie; uniosłam ręce do góry. —
Tylko żartowałam.
— Nieważne. Chelsy, możesz usiąść w
rogu? Chcę zobaczyć, jak idzie Cassie biorąc pod uwagę, że nie ćwiczyliśmy
przez cały tydzień. — Wywróciłam oczami na ksywkę. Płytka Dziwka skinęła głową,
po czym usiadła za siatką, rozglądając się po pomieszczeniu ledwo zwracając na
nas uwagę.
Justin chyba nie wie, że przez ten
czas, kiedy nie odzywaliśmy się do siebie, ja ćwiczyłam z chłopakami. Jestem
lepsza niż kiedykolwiek, perfekcjonistką i jestem z tego dumna. Zgaduję, że
Justin zauważy różnicę, kiedy skopię jego tyłek.
Staliśmy naprzeciw siebie; założyłam
czarne rękawice, a Justin fioletowe.
— Jesteś gotowa, dziecinko? —
Uśmiechnął się głupawo.
— Oh, tak i lepiej byś wziął to na
poważnie — ostrzegłam go.
— Co sprawia, że myślisz, że tak
zrobię? — spytał, wciąż się głupawo uśmiechając.
— Bo zawsze tak robisz —
odpowiedziałam, unosząc brew.
— Nie dzisiaj. — Puścił oczko. —
Gotowa? Start.
Czekałam na ten moment, by udowodnić
Justinowi, że jestem lepsza. Po tym jak powiedział start, wszystko zwolniło.
Lewą stopą zrobił krok do przodu, jego ramię było gotowe, by mnie popchać. Ale
teraz byłam szybsza, trenowałam przez cały tydzień, spędzałam całe dnie na
siłowni. To po prostu stało się moją nową obsesją; byłam nawet zaskoczona, że Justin nie zauważył zmiany w
mojej budowie. Nie chcę zabrzmieć egoistycznie, ale byłam cholernie seksowna.
Zanim Justin miał szansę wykonać ruch,
chwyciłam go z tyłu za szyję i trzymałam za rękę przez co go zaskoczyłam. Wykorzystałam
jego niezdecydowanie i całą swoja siłę, by go popchać na ziemię,
unieruchamiając go. Wiem, że miażdżyłam jego twarz; byłam ku temu bliska.
— Mylisz się, skarbie. TY nie
trenowałeś przez cały weekend. — Podkreśliłam TY. Mimo grymasu bólu Justin się
uśmiechnął.
— Jestem pod wrażeniem. Teraz w końcu
mogę to zrobić i nie czuć się źle. — Zmarszczyłam brwi, zdezorientowana.
— Zrobić c-AAH! — Justin szybko,
szybciej niż się spodziewałam, uwolnił się z mojego uścisku i teraz to on był
górą. Popchał moje nogi, przez co upadłam, ale nie pociągając go za sobą. Jeśli
upadnę, Justin upadnie razem ze mną.
— Cholera — jęknęłam pod nosem, przez
co uśmiechnął się szerzej.
— Nie wierzę, że myślałaś, że możesz
mnie pobić. — Śmiał się, ale ja nic w tym śmiesznego nie widziałam. Korzystając
z techniki, którą nauczył mnie Ryan, ujęłam jego nogi w swoje i nacisnęłam z
boku na jego klatkę piersiową dzięki czemu znowu byłam na górze.
— Więc co mówiłeś? — Zachichotałam;
nagle Justin znowu był na mnie.
— Kochanie, możemy robić to całą noc. —
Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Nacisnął na mnie jeszcze bardziej bym nie mogła
się poruszać. Szczerze to to działało na moją korzyć, ale gdyby nie Płytka
Dziwka, Justin nie poruszyłby się. Wstał i wyciągnął dłoń, którą uchwyciłam.
— Jestem pod wrażeniem, Cassie. Jesteś
coraz lepsza. — Skinął głową w pochwale.
— Ta siłownia stała się moim drugim
domem w ciągu tamtego tygodnia — odpowiedziałam.
— Bardzo dobrze. — Uśmiechnął się.
Próbowaliśmy Płytką Dziwkę czegoś
nauczyć, ale boks na pewno nie był dla niej, więc postanowiliśmy z Justinem
walczyć między sobą. Zapomniałam jak wesoło jest z nim trenować. Zawsze rzucał
jakieś śmieszne komentarze, gdy wykonywałam złe ruchy. Kiedy zakładał duże
czerwone rękawice, a ja w nie kopałam, mówił: "Użyj swoich słabiutkich
nóżek". To było obraźliwe, ale pomagało. Kopałam mocniej.
Postanowiliśmy skończyć na dzisiaj, gdy
byliśmy cali spoceni i bez oddechu. Uklękłam i zamknęłam oczy, próbując
uspokoić bicie serca. Justin położył się, wspierając głowę na moich kolanach.
To nie pomagało w uspokojeniu bicia serca, widząc jego czerwoną i spoconą twarz
czy rozburzone włosy. Im czystszy, tym bardziej jest sexy.
— To był ciężki trening — rzuciłam.
— Tak, ale nie tylko ty stałaś się
lepsza. Ja również. W końcu jesteś na moim poziome, więc będziemy mogli zawsze
trenować razem. — Nie mogłam powiedzieć nie. W zasadzie powiedział, że możemy
wrócić do wspólnego trenowania co oznaczało więcej czasu z Justinem. TAK!
— Oczywiście, czemu nie? — Wzruszyłam
ramionami, starając się nie wyglądać na szczęśliwą jaką byłam.
— Więc… zgaduję, że wzięcie prysznica
byłoby dobrym pomysłem, huh? Czuć was oboje aż tutaj. — Usłyszałam śmiech
Płytkiej Dziwki. Wywróciłam oczami, czując, jak moja twarz robi się czerwona. —
Albo to ty, Cassie.
— Nie mam nic przeciwko — rzucił
Justin, puszczając mi oczko. Znowu poczułam, że się czerwienię, ale dzięki Bogu
nie było tego aż tak widać, bo byłam opalona.
— Oh, serio? — spytałam, uśmiechając
się.
— Serio! — Przegryzłam dolną wargę,
starając się nie patrzeć na jego pulchniutkie usta.
— W tym przypadku — rzuciłam, gładząc
jego miękkie – niemożliwe miękkie – ciemne brązowe włosy. — Również nie mam nic
przeciwko.
— Nie musiałaś tego mówić. Wiedziałem
to przez cały czas. — Uśmiechnął się, wstał i wyciągnął do mnie dłoń. —
Wracajmy do domu.
Szczęśliwie ja chwyciłam. Jeśli Justin
pozostanie taki miły to może wygram zakład.
— Oh i Cassie. — Spojrzał na mnie.
— Tak? — odpowiedziałam.
— Wszystkiego najlepszego. — Uśmiechnął
się.
(…)
— Jak minął trening? — zapytał Ryan,
gdy nadgryzłam ciastko.
— Było miło, a jak tobie minął dzień? —
rzuciłam, nie zwracając na niego zbytniej uwagi. Miałam tylko jedną myśl. Moje
urodziny. Przez dwa lata ignorowałam je. Nienawidziłam ich. Nienawidzę tego
dnia i tego, co oznacza. Po prostu tak bardzo tego nienawidzę.
— Dobrze, razem z Chazem ¨&*%¨%¨$%$)))##&&&%%%**E@#$@#$@#$@#$#$#
— Ryan zaczął bełkotać coś, czego nie mogłam zrozumieć.
Nawet
chciałam zwrócić na niego uwagę, ale nie byłam w humorze. Po powrocie z siłowni
w końcu udało mi się namówić Justina, by nie robił żadnego przyjęcia, nie
kupował prezentów ani nikomu nie mówił o dzisiejszym dniu. W końcu odpuścił,
ale razem z Płytką Dziwką zaczęli się niemożliwie przytulać ze sobą i Justin
całkowicie mnie olał; był zły. Czułam, że dzisiejszy dzień jest jednym z tych,
w których czuję się całkowicie sama. Mogłabym nawet stać w środku zapełnionego
stadionu, a i tak czułabym się samotna. Westchnęłam, pozwalając sobie przypomnieć
o swoim ojcu; jego uśmiechu, oczach, pamięć o cieple jego uścisków, było czymś,
co wydawało się, że znika w czasie. Dlaczego krzywdzę siebie, myśląc o tym
sukinsynie?
Ponownie
westchnęłam i wstałam bez słowa.
—
Chciałabym tutaj siedzieć, ale muszę wziąć prysznic. — Po tych słowach wyszłam.
Podczas
kąpieli starałam się nie myśleć za dużo. Gdy skończyłam zeszłam po schodach do
salonu i włączyłam tv. Jednak po jakimś czasie straciłam nim zainteresowanie i
postanowiłam przejść się po okolicy. Kiedy szłam do drzwi, ujrzałam Płytką
Dziwkę.
—
Gdzie idziesz? — zapytała.
—
Przejść się po okolicy — odpowiedziałam niegrzecznym tonem. Nigdy nie dbała o
to, co robię, więc dlaczego zainteresowała się tym teraz?
—
Słuchaj, Cassie. Nie wiem jaki jest twój problem, ale nie mogę zaakceptować
tego, jak do mnie mówisz…
—
Posłuchaj "Mamo", to co robię, nie jest twoim interesem. Po prostu
idę zwiedzić okolicę i nie wiedziałam, że to jest teraz zbrodnią… — mówiłam z
oporem. Uwielbiałam być sama i nie miałam cierpliwości do rzeczy, które
pochodzą od ludzi takich jak ona. Wyszłam na zewnątrz, nie pozwalając odezwać
się Płytkiej Dziwce.
Miejsce
było luksusowe, nie było miejsca dla ludzi z zewnątrz, więc nic dziwnego, że
było takie drogie.
Apartament
był piękny, nie fantazyjny, ale przyjemny. Domy sąsiadów były tak samo duże jak
Justina, ogródki utrzymane i oczywiście bardzo czyste, żadnego papierka na
ziemi, więc pomyślałam, że papierek z mojej gumy nie zrobi żadnej różnicy.
Był
czysty plac zabawa, boisko do siatkówki, a tuż przed nim do koszykówki. Udałam
się na plac zabaw, po czym zajęłam jedną z huśtawek. Rozglądałam się po
otoczeniu, a ptaki śpiewały podniecone. Prawdopodobnie było około piątej po
południu. W oddali ujrzałam grupkę ludzi, starałam się skupić na nich, młodzież
żartowała i głośno śmiała się. Było czterech chłopców i dwie dziewczyny gdzieś mojego
wieku i… pili? Wydawało się, że dwóch chłopców z ciemnymi włosami paliło, ale
to może moja wyobraźnia?
Grupa jakby nie pasowała do tego
miejsca. Było spokojnie i czysto, a widzieć kapiący alkohol na nieskazitelnie
czystą ziemię wydawało się czymś złym. Jedna z dziewczyn, ubrana w niebieską
bluzkę z butelką w dłoni, zauważyła mnie. Patrzyła na mnie, uśmiech powoli
znikał z jej ust, a gdy przyjrzała mi się lepiej, szeroko się uśmiechnęła.
Spojrzała na swoich znajomych i coś im
powiedziała, musiało być to o mnie, bo spojrzeli w górę, po czym zwrócili się w
moją stronę. Moje serce lekko podskoczyło, bo wiedziałam, że mogli ujrzeć moje
podejrzenie. Dziewczyny miały jasne włosy i ciemne oczy, najwyższy z chłopaków
miał brązowe włosy i zielone oczy, dwóch z nich wyglądało na bliźniaków; byli
rudzi. Najniższy miał ciemne włosy i taki sam kolor oczu i wyglądał na
kompletnie… szalonego.
Wiedziałam, że mogę skopać kilka
tyłków, uwierzcie mi, ale byłoby to trudne z pięcioma osobami. W sumie bywałam
w gorszych sytuacjach.
— Hey — rzucił chłopak z ciemnymi
brązowymi włosami. Miałam rację, że palił fajkę, jak również jeden z
bliźniaków, poza tym wszyscy trzymali butelkę. — Jestem Dennis, a to Dafnee. —
Wskazał na dziewczynę w niebieskiej bluzce. — Ona to Alexa, ci dwaj to bracia,
Arlindo i Apollo, a ten to Dan. A ty kim jesteś?
Czy te dzieciaki nie wiedziały, że to
niebezpieczne przedstawiać się nieznajomej osobie?
— Melaine — skłamałam. Byłoby niemądre,
gdybym powiedziała swoje imię. Dennis szturchnął Alexię. Dziewczyna lekko podskoczyła
i zaczęła się śmiać; poczułam obrzydzenie.
— Zobaczyliśmy, że jesteś tutaj sama i
przyglądasz się nam, więc pomyśleliśmy, że chcesz do nas dołączyć — powiedziała
Dafnee przez co obrzydzenie przeszło przeze mnie na te słowa. Dlaczego
pomyśleli, że chcę do nich dołączyć? Może to przez moje ubrania? Nigdy
wcześniej nie myślałam o tym, chodziła w większości w czarnych i
wydekoltowanych rzeczach. Ale nadal…
— N… — przerwał mi jeden z chłopaków.
— Mamy wystarczającą ilość butelek dla siedmiu
osób — powiedział Arlindo, uśmiechając się. Nie mogłam się powstrzymać przed
zauważeniem jego silnego akcentu.
— Teraz nie jestem w nastroju —
rzuciłam, wstając z ławki. Byłam gotowa odejść.
— Dajesz, laska… Trzeba się bawić raz
na jakiś czas… — powiedział Arlindo, trzymając mnie za rękę i wręczając mi
butelkę.
— Powiedziałam nie… Przepraszam —
wykrzyknęłam zła, po czym popchałam chłopaka, jak najdalej ode mnie.
— Oh, nie, nie możesz tak odejść.
Zranisz nas — powiedział drugi z bliźniaków, wykonując złe przedstawienie.
— Myślisz, że dbam o to? — wymamrotałam
zadziornie.
— Posłuchaj. Nie obchodzi nas co tam
sobie myślisz, ale widziałaś nas, więc możesz zadzwonić na policję. Mamy kilka
propozycji. — Dennis był już zły.
— To nie moja sprawa — mruknęłam,
odchodząc już do domu, ale Dennis wcale nie był szczęśliwy z mojej odpowiedzi,
ponieważ złapał mnie w pasie i wydawało się, że chce te swoje obrzydliwe usta
przyłożyć do mojej szyi.
Okay, byłam w poważnych tarapatach,
może jeśli będę krzyczeć czy coś… Justin powiedział, że nie powinnam z nikim
walczyć. Mam być ich sekretem. I być niewidzialną.
— Hu, hu, hu. Co mu tu mamy? —
Usłyszałam bardzo znajomy ochrypły głos.
— Chcesz się bić, Bieber? — gniewnie
zapytał Dennis.
— Nie, ale ponownie chcę cie doprowadzić
do płaczu — zadrwił Justin. — A teraz się odsuń, nie możesz zmusić kogoś do
zrobienia czegoś, czego nie chce.
Dziewczyny zgodziły się z Justinem. One
oczywiście zgodziłby się na wszystko, co powie Justin.
— Jeśli nie chce się zabawić, to po prostu
się nie angażujcie. — Dennis ścisnął mnie mocniej prawdopodobnie ze złości, bo
nikt nie chciał się już "zabawiać".
— Stary, mówiłem ci, odsuń się. Teraz.
— Nigdy nie słyszałam, by Justin mówił takim grożącym tonem, jak teraz. Stanął
przede mną i podał rękę. Poklepałam go i zaczerwieniłam przez to, że go
chwyciłam. Zauważyłam, jak Dennis cofnął się odrobinę. Próbował ukryć, że się
nie boi, ale oczywiście był przestraszony. Co za cipa.
— Nie znacie się na żartach — poskarżył
się Dennis. — Spadajmy stąd. Do zobaczenia, Bieber.
Justin nie wykonywał żadnych ruchów, po
prostu czekał, aż grupa zniknie z naszego pola widzenia.
— Co się stało? — zapytałam, gdy tylko
grupa odeszła. Justin odwrócił się, więc staliśmy twarzą w twarz.
— To tylko grupa idiotów. — Wzruszył
ramionami, jakby to nie było nic poważnego. Z powrotem usiadłam na huśtawce.
Justin obserwował każdy mój ruch. Cicho westchnęłam. Utkwiłam wzrok w Justinie,
który usiadł obok i odwrócił się twarzą ku mnie; zrobiłam to samo.
Wpatrywaliśmy się w siebie, czekając, aż któreś z nas przerwie ciszę.
— Cześć — powiedział Justin spokojnym
głosem, widząc, że nie odezwę się pierwsza.
— Hey — mruknęłam.
— Więc, dlaczego postanowiłaś tutaj
przyjść? — zapytał; wzruszyłam ramionami.
— Po prostu chciałam obejrzeć
sąsiedztwo. Poza tym lubię huśtawki. — Uśmiechnęłam się, a Justin prychnął.
— Sama? — Wydawał się na lekko
zszokowanego.
— Czasami to miłe być samemu, Justin —
odpowiedziałam poważnie.
— Może, ale wtedy nie możesz z nikim
rozmawiać albo pozwolić sobie wyładować się emocjonalnie, albo być w moim
wspaniałym towarzystwie. — Nagle Justin chwycił moje nogi i położył je na
swojej huśtawce, jedna noga po jednej stronie biodra. Próbowałam się z tego
powodu nie zaczerwienić.
— Myślę, że to tylko bonus. — Drażniłam
się z Justinem, a on uśmiechnął się.
— Przyznaj to. uwielbiasz moje
towarzystwo. — Puścił mi oczko, a ja jedynie figlarnie wywróciłam oczami.
— Oczywiście, Justin. Cokolwiek, by
sprawiło, byś zasnął w nocy. — Spojrzałam w dół na jego białą koszulkę i na
moje nogi, które obejmowały jego biodra. Zgaduję, że był to przyjemny moment.
— Co masz na myśli? — spytał Justin po
minucie ciszy.
— Myśli. Zwyczajnie odpowiedziałam. —
Justin westchnął, widząc, że nie podzielę się tak łatwo swoimi myślami.
— Żyłaś tylko z mamą? — spytał nagle.
— Tak — mruknęłam.
— A co z braćmi czy siostrami? Z twoim
ojcem? — Na początku zawahałam się, ale pomyślałam, co mi tam do diabła,
przecież bardziej nie mogę się zranić, otwierając się przed kimś. Prawda?
— Miałam starszego brata, ale zmarł dwa
lata temu, a ojciec opuścił nas, kiedy skończyłam szesnaście lat. — Wzruszyłam
ramionami, starając się nie pokazywać, jak to mnie dotyka.
— Szesnaście lat miała dwa lata temu. —
Cholera, Justin jest mądrzejszy, niż przypuszczałam.
— Tak — mruknęłam.
— Chcesz o tym pogadać? — zapytał
cicho. Spojrzałam w inną stronę na kołyszące się dzięki wiatru drzewa, na
słońce chylące się ku horyzontowi i ptaki, które coraz to ciszej śpiewały. I
dopiero potem na twarz Justina. Na delikatną twarz, jakby anioła, na różowe i
wilgotne wargi, które były stale nawilżane językiem. Jego oczy były prawie
złote. I wtedy uświadomiłam sobie, że mu ufam. To było głupie, wiem, ale nie
mogłam ignorować swoich uczuć. W sumie nie byłam ich do końca pewna, ale
wiedziałam, że go lubię i to bardzo, tylko nie mogłam zrozumieć dlaczego.
Wspomnienia wróciły w mojej głowie, a
ja się im poddałam. Nie zdawałam sobie sprawy, że wypowiadam je na głos.
Historię, o której nigdy wcześniej nie mówiłam nikomu. Dzieliłam się nią z
facetem, który po prostu mnie porwał.
W
zasadzie dorastałam bez matki. Moi rodzice rozwiedli się, gdy byłam jeszcze
niemowlęciem. Mój brat został z matką, a ja – będąc córeczką tatusia – z nim.
Nigdy nie rozmawiałam z mamą, bo ona ignorowała każde moje staranie się na
odbudowę naszych relacji, więc kiedy miałam siedem lat, po prostu się poddałam.
Wciąż czuję ciężar dorastania bez matki. Kiedy byłam z tatą, byłam szczęśliwa.
Bardziej niż szczęśliwa.
Byliśmy
najlepszymi przyjaciółmi. Gdziekolwiek szłam, on był tam ze mną, zabierał mnie
wszędzie jak te bogate panienki zabierają ze sobą swoje malutkie pieski. Tato
był ze mną na koncercie w parku, ponieważ żaden chłopak mnie nie zaprosił.
Miałam dwanaście lat, byłam brzydka i nie miałam cycków. Tato zadbał o to, by
iść ze mną, myśląc, że każdy wyśmiewa się ze mnie. Jedyne co mnie wtedy
obchodziło to taniec z moim bohaterem.
Dorastałam
i mówiłam mu wszystko, od tego jak ludzie w szkole byli dla mnie podli po
pierwszą randkę. Dał mi wskazówki na temat chłopców, a ja dziewczyn. Byliśmy
drużyną i nie mogłam być wtedy szczęśliwsza. Nie był tylko moim ojcem, ale i
najlepszym przyjacielem. Był moją jedyną rodziną, jedyną osobą, której mogłam
zaufać.
Gdy
miałam piętnaście lat, dowiedzieliśmy się, że mój brat – Jamie – był chory.
Miał bardzo rzadkiego raka, który nie dawał mu zbyt wiele czasu. Myślałam, że
byłam bardzo smutna, nigdy nie rozmawialiśmy i ledwie pamiętałam, jak wygląda,
więc pomyślałam, że to był powód, dla którego moja matka nagle zadecydowała, że
urządzi małe przyjęcie urodzinowe w moim domu dla mnie i rodziny. Myślałam, że
chciała tylko tego, mogło też być
pożegnalnym przyjęciem dla Jamesa, więc się zgodziłam.
Mój
ojciec spotykał się z Kayla, której nie lubiłam. Była snobką, zazdrosną o uwagę
jaką udzielał mi tato. Oczywiście to nie wystarczało, by zerwać nasze relacje.
Na
przyjęciu byłam niby zadowolona. Po raz pierwszy ja, moja mama i tato oraz brat
byliśmy razem. Mogłam nawet ujrzeć tą scenę: ja, mama i Jamie naokoło tortu z
kilkoma świeczkami, które oświetlały pomieszczenie. Tato wcześniej zadzwonił do
mamy, że się spóźni i jest mu z tego powodu niesamowicie przykro. Uważałam, że
to było dosyć dziwne. Dlaczego zadzwonił do niej, a nie do mnie? Ledwo ze sobą
rozmawiali.
Szczotkowałam
swoje włosy dopóki nie przyszedł.
Nagle
mój brat dostał ataku. Na początku myślałam, że żartuje, bo wyglądał jakby
udawał. Moja mama w dziwny sposób oznajmiła, że musi go zabrać do szpitala, po
czym wyszli. Spojrzałam na drzwi, zdziwiona, że była zdolna do takiego wyjścia.
Dlaczego wydawało mi się, że kłamała? Dlaczego mogłaby kłamać na pierwszym
spotkaniu. Następnie spojrzałam w dół. Mała biała kartka, zaadresowana do mnie,
leżała na podłodze. Wzięłam ją i wróciłam do domu.
Usiadłam
na pustym stole, moje serce niemiłosiernie waliło. Co się dzieje? Otworzyłam
list i ujrzałam pismo taty.
"Do
mojej Małej Cassie,
Obiecywałem,
że będę na twoich szesnastych urodzinach, ale nie mogę tego dotrzymać. W końcu
podążam za marzeniami w prawdziwym związku i nie mogę zabrać ciebie ze sobą. Wiem,
że wciąż jesteś małą dziewczynką i jeszcze sporo musisz się nauczyć, ale proszę
cie byś była silna każdego dnia swojego życia. Nie pozwól, aby cokolwiek cie
wstrząsnęło, nic nie sprawi, że przegrasz, a przede wszystkim nie roń cennych
łez. Rzeczy będą się polepszać w ten czy inny sposób. Chciałbym mieć więcej
czasu, by udzielić ci kilku wskazówek na każdy etap życia, ale mogę sobie tylko
pozwolić, by ci powiedzieć, że prawdziwy świat, świat, którego się nie
spodziewasz, jest ciężki i trudny. Nie zawsze jest tak, jak chcemy, by było i
nie zawsze są szczęśliwe zakończenia. Dlatego wojowniczko musisz być gotowa, by
stawić czoło każdemu dniu, aby wszystko wytrzymać zwłaszcza na tym etapie,
kiedy zaczyna się twoje życie. To ty będziesz sceną i to jest to. Cassie, nie
martw się o mnie, o problemy, po prostu zachowaj swoje serce w tym zdaniu: Na
każdy problem istnieje rozwiązanie. Kocham cie bardzo mocno. PS: zadzwonię, by
wszystko wytłumaczyć."
Poczułam,
jak mój świat rozpada się na tysiące kawałeczków. Przeczytałam list raz, dugi,
trzeci, czwarty, piąty, a nawet szósty raz… Dopóki nie zrozumiałam sensu słów.
Ale nie rozumiałam, co robiłam źle? Dlaczego on już mnie nie chce? Kiedy
zadzwonił telefon, wiedziała, że to to, że mój świat nie będzie już taki sam. Obserwowałam
go w ciszy. W końcu chwyciłam telefon i usłyszałam głos ojca, który mówił te
same rzeczy co w liście, ale innymi słowami. Widziałam przez łzy. Mój tato
zostawił mnie dla dziewczyny, zostawił mnie samą w moje urodziny. Mój bohater
mnie opuścił. Wiedziałam, że matka mnie nie chce. Co miałam więc teraz zrobić?
Matka
wiedziała, że tato mnie zostawia, ale wciąż kłamała, że mój brat mdlał, więc
nie było jej wtedy ze mną.
Dźwięk
czegoś rozpadającego się wewnątrz mnie był prawie dosłyszalny, wszystko wokół
mnie wybuchało, jakby świat stracił swój blask. Wybiegłam z pokoju w nieznanym
kierunku. Po prostu biegłam, nogi po jakimś czasie straciły siły. Znalazłam się
na opustoszałej ulicy w spokojnej części miasta. W końcu zatrzymałam się
zdyszana, bez życia i wyczerpana upadłam na kolana.
W
końcu pojawiły się łzy i to nie same. Moją pierś przeszedł jęk. Płakałam, jak
jeszcze nigdy wcześniej, płakałam za nadzieje i marzenia, które zostały
pogrzebane. Tato był dla mnie wszystkim i jedyne co miałam, to plany, które
razem wymyśliliśmy. Płakałam, bo w końcu mieliśmy idealne życie. Płakałam
dopóki nie zaczęły piec oczy, a usta całkowicie wyschły. Pod wpływem impulsu
wyciągnęłam srebrny przewód, który podarował mi tato, a który tak bardzo
kochałam. Nie mogłam go nosić ani chwili dłużej, ponieważ przypominałby mi, że
taty już ze mną nie ma, że wszystko było kompletnym kłamstwem. Nie wiedziałam
ile czasu tam spędziłam, ponieważ przez ból nic nie mogłam widzieć.
Tej
nocy płakałam. I następnej i kolejnej i kolejnej i jeszcze jednej. W domu byłam
sama. Matka wiedziała, co się wydarzyło, a mimo to nie kłopotała się, by mnie
zabrać. Tydzień później nie chodziłam do szkoły, nie miałam ochoty na nic.
Wmieszałam się w narkotyki i alkohol, stosując je, gdy zalewałam się łzami.
Pewnego dnia zadzwoniła matka, mówiąc, że Jamie zemdlał. Nic nie czułam, byłam
kompletnie odrętwiała. Zapytała czy z nią zamieszkam, więc się zgodziłam,
zostawiając za sobą dom i wspomnienia.
Ponownie
w kółko czytałam list, próbując zanotować w sercu każdą radę. Tak więc od tego
dnia nie płakałam, nie ukazywałam słabości, nigdy nie byłam już taka sama.
Jeśli mój tato chciał, bym była wojowniczką, będę nią. Jeśli chciał, bym
stawiała czoła każdemu dniu, zmierzę się z nimi. W przeciwnym razie zagubię się
w bólu, powoli umierając ze smutku. Byłem gotowy zmienić Małą Cassie w nową,
silną Cassie, która przetrwa. Zmieniłam się, a moje uczucia razem ze mną.
Nienawidziłam ojca z pasją, każda miłość jaką go darzyłam, zamieniła się w
nienawiść.
Westchnęłam, starając się nie patrzeć
Justinowi w oczy. Wpatrywał się we mnie zaskoczony moją historią. Teraz już
wiedział, dlaczego wcześniej nie ukazywałam słabości. Nie chciałam płakać.
— To dlatego nie chciałaś, bym coś
dzisiaj robił? — zapytał Justin delikatnym głosem. Wciąż na niego nie patrząc,
skinęłam powoli głową.
Pod nogami poczułam, jak Justin się
poruszył, ale wciąż się na niego nie patrzyłam. Nagle poczułam jego obecność.
Spojrzałam na chłopaka, zaskoczona, że stal ode mnie kilka centymetrów.
Studiował moją twarz. Czułam jego oddech, jego twarz nigdy wcześniej nie była
tak blisko mojej, to było dziwne uczucie. Lewą ręką delikatnie objął mnie w
talii. Moje spojrzenie powędrowało na jego rozchylone wargi. Lekko westchnął i
jego miętowy oddech owionął mój nos i usta, które do tej pory niespodziewanie
miałam otwarte. Poklepał mnie po plecach i nagły dreszcz przeszył moje ciało.
— Twój ojciec był tchórzem — wyszeptał.
— Musisz pozwolić temu odejść albo to powoli będzie cie zabijać. Mogę ci w tym
pomóc.
Zmarszczyłam brwi, zdezorientowana jego
słowami.
— Gdy znowu będziesz mieć dołek,
przyjdź do mnie. Pomogę ci zapomnieć — wymamrotał ochryple. Dreszcz przeszedł
po moim ciele. Nie miałam nawet czasu, by pomyśleć lub coś powiedzieć.
Jego usta delikatnie musnęły moją
szyję, budząc uczucia, których wcześniej nie znałam. Jego prawa ręka powoli
przeniosła się z ramienia na szyję, jego palce wplecione we włosy powodowały
dreszcze. Na skórze czułam czubek jego języka. Następnie Justin delikatnie
possał moją szczękę. Miałam zamknięte oczy, pozwalając sobie na oddalenie się
od uczuć. Serce zaczęło być w niezwykłym tempie. Cicho jęknęłam, tak nisko, że
ledwo mogłam to usłyszeć.
Lewą rękę z pleców przeniósł na moją
szyję, zmuszając mnie, abym lekko ją przechyliła, aż była dostępna dla Justina.
Następnie chłopak delikatnie pocałował moje ucho przez co przestałam oddychać.
Każdy włos na całym moim ciele stanął dęba w odpowiedzi. Wzdrygnęłam się, gdy
przegryzł mi chrząstkę. Następnie delikatnie possał płatek mojego ucha.
Justin przycisnął mnie jeszcze mocniej
do swojego ciała. Jego usta powoli przeniosły się na moją szyję. Nie wiem, jak
to jest możliwe, że moja skóra jeszcze bardziej płaszczyła się przed nim. To
powoli wzrastało od stóp do głowy, kiedy czułam na szyi język Justina. Ssał
moją skórę i subtelnie ją przygryzał. Nie mogłam dłużej wytrzymać, starałam
się, jak tylko mogłam, by nie jęczeć, ale Justin chciał znaleźć mój słaby
punkt.
— Hmm… — Usłyszałam jęk; modliłam się,
by to nie był mój. Poczułam na skórze uśmiech Justina.
— Tak jak ci mówiłem, mogę ci pomóc
oddalić wspomnienia o ojcu — kusząco wyszeptał.
— Robiąc coś takiego? — spytałam,
starając się ukryć czerwoną twarz.
— Nie tylko — rzucił, a na podkreślenie
swoich słów przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.
— Pomyślę o tym — odpowiedziałam tonem:
"Tak, dobrze, idź pomarzyć duży chłopcze", ale oboje dobrze wiedzieliśmy,
że faktycznie o tym pomyślę.
— W każdym razie pomogłem ci zapomnieć
— zaczął, robiąc krok w tył i z powrotem siadając na huśtawce naprzeciw mnie. Tak
jak wcześniej miałam na nim nogi, tak zrobił i tym razem. — Teraz, kiedy udało
mi się sprawić byś się przede mną otworzyła, myślę, że byłoby fair gdybym
zrobił to samo przed tobą.
Szczerze – nie spodziewałam się tego,
co więcej, w tym momencie nie miałam na to ochoty, kiedy byłam psychicznie wytrącona
z równowagi, tak bardzo, jak on nie chciał mi nic powiedzieć.
— Lepiej. co powiesz na dwadzieścia
pytań? — Uśmiechnęłam się, a Justin zmarszczył brwi.
— To zabawa dla dzieci. — Zaśmiałam
się.
— W takim razie tej nocy bądźmy
dziećmi. — Justin zastanowił się, po czym skinął głową.
— Dobrze — powiedział. — Ty pierwsza.
— Ahn… — mruknęłam w zamyśleniu. Chciałam
zadać fajne pytanie, a nie jedno z tych głupich. — Najdziwniejsze miejsce?
Justin uniósł brew.
— Najdziwniejsze miejsce…? — Śmiejąc
się, skinęłam głową.
— Ahn… to będzie… W wozie strażackim… i
nie, nie złapali nas, dzięki Bogu nie było żadnego wezwania, bo byłoby ciężko
się wytłumaczyć.
Zamknęłam oczy, by nie wybuchnąć
głośnym śmiechem.
— O mój Boże — mruknęłam, prawie
płacząc. Justin uśmiechnął się głupkowato.
— A ty? — zapytał. Rozmyślałam nad tym.
— Ahn… domek na drzewie. Jestem tak
samo dziwna jak ty. — Zaśmiałam się.
— Hey, takie momenty są częścią naszego
życia. — Figlarnie wywróciłam oczami. — Jestem naprawdę zaskoczony, bo
myślałem, że jesteś dziewicą.
Prawię się zakrztusiłam. Gdy mieszkałam
z ojcem moim planem było wyjście za mąż jako dziewica. Ale gdy tato mnie
zostawił, robiłam wszystko, czego mi zabraniał. Seks był jedna z tych rzeczy. Tak
naprawdę to nie jestem z tego dumna, ale byłam pewna, że mam czyste konto. Zrobiłam
to z dwoma kolesiami, którzy byli moimi "facetami".
— Mogę udawać, że jestem dziewicą, byś
mógł dzisiaj zasnąć — rzuciłam, a Justin zachichotał.
— Serio? — Zaśmiał się; skinęłam głową.
— Następne pytanie.
— Dobrze, ahn… Jedna rzecz, którą byś zrobił,
gdybyś tylko mógł? — Justin zastanowił się nad tym.
— Prawdopodobnie zostałbym muzykiem
albo hokeistą. — Uśmiechnął się, ukazując białe zęby.
— Serio? Wow, nigdy nie myślałam, że
chciałbyś to robić — przyznałam.
— Nikt by nie pomyślał. To nic innego,
jak moja prawdziwa robota. — Postanowiłam zmieni temat.
— Który film mógłbyś w kółko oglądać? —
Co za fajne pytanie.
— Rocky 4. — Uśmiechnął się.
— Eew… Musisz zmienić gust. — Zachichotałam.
— Zamknij się i zadaj następne pytanie
— wykrzyknął.
— Dobrze, dobrze. Nie chciałam cie
urazić. — Uniosłam ręce do góry. — Ulubione jedzenie?
— Spaghetti. — Justin uśmiechnął się na
te słowo. Wow, serio musi je uwielbiać.
— Ulubiony program telewizyjny?
— Smallville — odpowiedział.
— Oh nie — odpowiedziałam. — Nienawidzę
Smallville. Supernatural jest lepszy.
— Pfff. Lubisz to, bo dowiedziałaś się
o seksownych Deanie i Samie. — Wywrócił oczami.
— Jeśli to widziałeś, to wiedziałbyś
dlaczego lubię Supernatural. Ich nieprawdopodobnie niezły wygląd nie ma nic do
rzeczy. — Zarumieniłam się na wspomnienie o Samie i Deanie. Są tak przystojni,
że miałam ochotę krzyczeć.
— Następnie pytanie. — Justin ponownie
wywrócił oczami.
— Dobrze… Jakiś ty apodyktyczny.
Po około godzinie dowiedziałam się, że Justin
ma klaustrofobię, jest leworęczny, jego ulubioną liczba jest 6, jego marzenie
to umieć latać – kaszlę, Smallville, kaszlę – na pierwszej randce wylał
spaghetti na koszulkę dziewczyny – tak się dzieje, gdy jesteś za bardzo
podekscytowany jedzeniem – mówi biegle po francusku, ulubionym napojem jest Sprite
– frajer – potrafi grać na trąbce, gitarze, pianinie oraz perkusji. Ulubione słowo
to shawty. Starałam się zadawać oryginalne pytania, ale wkrótce zmęczyliśmy
się.
Dzisiaj ćwiczyliśmy. Miałam już prawie
zamknięte oczy, poza tym ten dzień był bardzo emocjonujący. Kiedy słońce
zniknęło za horyzontem, postanowiliśmy wrócić do domu. Wygląda na to, że w nocy
"ludzie" uwielbiają obserwować sąsiedztwo – słowa Justina. To w ogóle
mnie nie przeraziło… Ta, jasne.
Kiedy weszliśmy do środka, zmierzałam
już do swojego pokoju, gdy zatrzymał mnie głos Justina.
— Więc… pomyśl nad tym, co ci
powiedziałem. — Po tym pochylił się, cmoknął mnie w policzek i poszedł do
kuchni.
Co on ze mną robi…
__________
W końcu udało mi się przetłumaczyć. Ciężko mi było z fragmentem, gdy Cassie opowiadała o swojej przeszłości. Każde zdanie, które tłumaczę zostawia we mnie jakiś ślad, bo wczuwam się w tę historię, jakaś część mnie identyfikuje się z Cassie i razem z nią to wszystko przeżywam. Piękne uczucie.
Jeśli chcesz byś informowana - napisz w poście jakieś namiary na siebie.
Nowy postaram się dodać do końca tygodnia (zaraz zabieram się za tłumaczenie). Poza tym muszę się pochwalić, że zdałam sesję! Tak, zdałam właśnie I rok studiów bezpieczeństwa wewnętrznego.
Pozdrawiam i do następnego! Kocham was ♥
suuuper rozdział ! nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny ! aa *.*
OdpowiedzUsuńRozdział super :)
OdpowiedzUsuńDodasz Płytką dziwkę do bohaterów???
rewelacja kocham ta płyka dziwka niech znika bo nie wkurwia myślu że może mieć justina a Justin jest przecież Cassie.
OdpowiedzUsuńInformuj mnie Detka_BieberPl
Świetnie przetłumaczyłaś,już czekam co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńJak czytałam fragment, który Cassie opowiadała Jusowi płakałam jak głupia.;/ Znowu doprowadziłaś mnie do łez dziewczyno.<3 Czekam nn :**
OdpowiedzUsuńŚwietne @Ninjachicken69
OdpowiedzUsuńawww *__*
OdpowiedzUsuńaww, świetny rozdział i świetnie tłumaczysz. czekam na nn x
OdpowiedzUsuń@ilykidraauhl
cdjsjklvmdfkjlvbnfdjkvnjh <3
OdpowiedzUsuńsdjgjfjshgf o mój boże *-* świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM, Kocham . Jesteś Moim Bogiem ! jsnhdebeghdbhwbhsb jaram się < 3 @Jola_Offical
OdpowiedzUsuńPS . Zapraszam do siebie na opowiadanie o 1D < 3 http://my-dream-my-obsesioon.blogspot.com/
aaa !kocham nie moge sie doczekac nn ! kiedy nn?
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńWOW!!!!kocham nie moge sie doczekac nn ! kiedy?? <3
OdpowiedzUsuńSiedzę do drugiej w nocy i od około dziesiątej (22) nadrabiam rozdziały. Dobrze, że są wakacje. Oczy mi się już zamykają, ale dałam radę ;D
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz. Też zawsze identyfikuję się z główną bohaterką, tak łatwiej można sobie coś wyobrazić. Mimo, że jestem śpiąca mogłabym jeszcze poczytać, bo robisz to naprawdę dobrze. Czuję jak by to była twoja historia, a autorka też ma bujną wyobraźnię ;D
Uwielbiam to opowiadania. Czekam z niecierpliwością na nn :** Mam nadzieję, ze pojawi się szybko
trafiłam na to tłumaczenie dzisiaj i strasznie się wciągnęłam. możesz informować? @dajmibit
OdpowiedzUsuńBŁAGAM NA KOLANACH, informuj mnie @Olliiwia :D
OdpowiedzUsuńAaaaa ! Przeczytalam wszystko w jeden dzień. Kocham to <33 MOŻESZ INFORMOWAĆ? @just_kidrauhl23
OdpowiedzUsuńSpedzilam trzy godziny a czytaniu! Mega dobre!
OdpowiedzUsuńProsze informuj mnie o nowych rodzialach @Kimi_loveee ;*
Niech plytka dziwka juz spada. !
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńjejku płakałam jak głupia gdy czytałam jak Cassie mówi o swojej przeszłości...
OdpowiedzUsuń