25 czerwca 2013

15. Confessions Of A Broken Heart.



"I wait for the postman to bring me a letter.
And I wait for the good Lord to make me feel better. And I carry the weight of the world on my shoulders. A family in crisis that only grows older"

Cassie P.O.V

— Pomyślałam, że moglibyśmy… — Odrobinę się jąkałam. Wczoraj założyłam się z Płytką Dziwką, która rozkocha w sobie Justina. Byłam gotowa wygrać nie tylko dlatego, że nie chciałam mieć ogolonej połowy głowy, ale dlatego, że byłam podkochiwałam się w Justinie. Właśnie teraz siedziałam tutaj, na stole w kuchni, wpatrując się w niesamowicie piwne oczy Justina. Byłam zdenerwowana. — Cóż, może my…
— JUSTEEN! — Usłyszałam irytujący głos. Płytka Dziwka weszła do kuchni jakby nic nie przerywając. Byłabym szczęśliwa móc pozbyć się tego uśmieszku z jej twarzy.
— Ahn… Przepraszam Płytka Dzi… Chelsey, ale jesteśmy teraz zajęci — odpowiedziałam jej niegrzecznie. Justin dziwnie na mnie spojrzał.
— Oh, chciałam tylko zapytać czy nie chciałby pójść czegoś zjeść. — Płytka Dziwka wymamrotała tym swoim niesamowicie irytująco nosowym głosem.
— Wybacz, ale zabiera mnie na siłownię byśmy poćwiczyli. — Posłałam jej fałszywy przepraszający uśmiech. Justin zmarszczył brwi.
— My? — zapytał.
— Tak, my — zapewniłam go.
— Oh, to bardzo źle, ale myślę, że serio musisz poćwiczyć. — Byłam już gotowa zapytać o co jej chodzi, gdy Justin nieoczekiwanie zadał jej pytanie.
— Jeśli chcesz, możesz iść z nami. — Czy to źle, ze chciałam go spoliczkować? Byłby to zły pomysł zważywszy, że chcę go w sobie rozkochać.
— Pewnie — rzuciła, podekscytowana. — Tyle że nie boksuję i kompletnie się na tym nie znam. Zazwyczaj tylko przyglądałam się Toddowi i reszcie.
— Ahn, szkoda, więc nie możesz pójść. Będziesz niedostrzegana. — Udawałam, że się smucę. Płytka Dziwka posłała mi zabójcze spojrzenie.
— Nie, jest okay. Możemy cie nauczyć… — odpowiedział Justin… My? Jeśli tylko MY oznaczało Justina i jego wyimaginowanego przyjaciela.
— Okay. — Skinęła głową. — To będzie zabawne.

(…)

— Cholera, Bieber, dwie laski? Jesteś moim idolem — wykrzyknął jeden z gości z siłowni przez co wszystkie pary oczu patrzyły na nas z podziwem.
— Czy na nowa laska ma jakoś na imię? — zapytał inny koleś.
— Nie, moi rodzice postanowili nie dawać mi imienia przy narodzinach — wymamrotała Płytka Dziwka. Jak jej nie lubiłam, tak wewnętrznie się śmiałam.
— Wow, Biebs, wiesz jak wybierać suczki. — Zmarszczyłam brwi. Ponownie na słowo "suczka". Czy ci kolesie mogliby nie być takimi dupkami?
— Pieprznięte seksistowskie dupki — mruknęła pod nosem Płytka Dziwka, gdy oddaliliśmy się na tyle, by nikt nas nie słyszał.
— No! Traktują kobiety, jakby były ich rekwizytami — rzuciłam, zgadzając się.
— Tak, to jakby "twoja suka", "jego suka" albo "niezłą suczkę przyprowadziłeś". Po prostu zamknij się, nie jestem niczyją suczką — Płytka Dziwka poskarżyła się zgorzkniale.
— Wiem. Argh, nie potrafię znaleźć słów na to, jak mnie to denerwuje. — Płytka Dziwka spojrzała na mnie i skinęła głową. Nagle przypomniałyśmy sobie, że nienawidzimy się i powróciły nasze aroganckie spojrzenia.
W końcu dotarliśmy do ringu.
— Będziemy ćwiczyć kopnięcia i uderzenia. Żadnych uderzeń pięścią. — Justin wymownie spojrzał na nas dwie.
— Spokojnie, Justin. Nie zamierzamy się zabijać. — Płytka Dziwka dodała mu otuchy.
— Cóż… — bąknęłam, prawie śpiewając przez co wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie; uniosłam ręce do góry. — Tylko żartowałam.
— Nieważne. Chelsy, możesz usiąść w rogu? Chcę zobaczyć, jak idzie Cassie biorąc pod uwagę, że nie ćwiczyliśmy przez cały tydzień. — Wywróciłam oczami na ksywkę. Płytka Dziwka skinęła głową, po czym usiadła za siatką, rozglądając się po pomieszczeniu ledwo zwracając na nas uwagę.
Justin chyba nie wie, że przez ten czas, kiedy nie odzywaliśmy się do siebie, ja ćwiczyłam z chłopakami. Jestem lepsza niż kiedykolwiek, perfekcjonistką i jestem z tego dumna. Zgaduję, że Justin zauważy różnicę, kiedy skopię jego tyłek.
Staliśmy naprzeciw siebie; założyłam czarne rękawice, a Justin fioletowe.
— Jesteś gotowa, dziecinko? — Uśmiechnął się głupawo.
— Oh, tak i lepiej byś wziął to na poważnie — ostrzegłam go.
— Co sprawia, że myślisz, że tak zrobię? — spytał, wciąż się głupawo uśmiechając.
— Bo zawsze tak robisz — odpowiedziałam, unosząc brew.
— Nie dzisiaj. — Puścił oczko. — Gotowa? Start.
Czekałam na ten moment, by udowodnić Justinowi, że jestem lepsza. Po tym jak powiedział start, wszystko zwolniło. Lewą stopą zrobił krok do przodu, jego ramię było gotowe, by mnie popchać. Ale teraz byłam szybsza, trenowałam przez cały tydzień, spędzałam całe dnie na siłowni. To po prostu stało się moją nową obsesją; byłam nawet  zaskoczona, że Justin nie zauważył zmiany w mojej budowie. Nie chcę zabrzmieć egoistycznie, ale byłam cholernie seksowna.
Zanim Justin miał szansę wykonać ruch, chwyciłam go z tyłu za szyję i trzymałam za rękę przez co go zaskoczyłam. Wykorzystałam jego niezdecydowanie i całą swoja siłę, by go popchać na ziemię, unieruchamiając go. Wiem, że miażdżyłam jego twarz; byłam ku temu bliska.
— Mylisz się, skarbie. TY nie trenowałeś przez cały weekend. — Podkreśliłam TY. Mimo grymasu bólu Justin się uśmiechnął.
— Jestem pod wrażeniem. Teraz w końcu mogę to zrobić i nie czuć się źle. — Zmarszczyłam brwi, zdezorientowana.
— Zrobić c-AAH! — Justin szybko, szybciej niż się spodziewałam, uwolnił się z mojego uścisku i teraz to on był górą. Popchał moje nogi, przez co upadłam, ale nie pociągając go za sobą. Jeśli upadnę, Justin upadnie razem ze mną.      
— Cholera — jęknęłam pod nosem, przez co uśmiechnął się szerzej.
— Nie wierzę, że myślałaś, że możesz mnie pobić. — Śmiał się, ale ja nic w tym śmiesznego nie widziałam. Korzystając z techniki, którą nauczył mnie Ryan, ujęłam jego nogi w swoje i nacisnęłam z boku na jego klatkę piersiową dzięki czemu znowu byłam na górze.
— Więc co mówiłeś? — Zachichotałam; nagle Justin znowu był na mnie.
— Kochanie, możemy robić to całą noc. — Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Nacisnął na mnie jeszcze bardziej bym nie mogła się poruszać. Szczerze to to działało na moją korzyć, ale gdyby nie Płytka Dziwka, Justin nie poruszyłby się. Wstał i wyciągnął dłoń, którą uchwyciłam.
— Jestem pod wrażeniem, Cassie. Jesteś coraz lepsza. — Skinął głową w pochwale.
— Ta siłownia stała się moim drugim domem w ciągu tamtego tygodnia — odpowiedziałam.
— Bardzo dobrze. — Uśmiechnął się.
Próbowaliśmy Płytką Dziwkę czegoś nauczyć, ale boks na pewno nie był dla niej, więc postanowiliśmy z Justinem walczyć między sobą. Zapomniałam jak wesoło jest z nim trenować. Zawsze rzucał jakieś śmieszne komentarze, gdy wykonywałam złe ruchy. Kiedy zakładał duże czerwone rękawice, a ja w nie kopałam, mówił: "Użyj swoich słabiutkich nóżek". To było obraźliwe, ale pomagało. Kopałam mocniej.
Postanowiliśmy skończyć na dzisiaj, gdy byliśmy cali spoceni i bez oddechu. Uklękłam i zamknęłam oczy, próbując uspokoić bicie serca. Justin położył się, wspierając głowę na moich kolanach. To nie pomagało w uspokojeniu bicia serca, widząc jego czerwoną i spoconą twarz czy rozburzone włosy. Im czystszy, tym bardziej jest sexy.
— To był ciężki trening — rzuciłam.
— Tak, ale nie tylko ty stałaś się lepsza. Ja również. W końcu jesteś na moim poziome, więc będziemy mogli zawsze trenować razem. — Nie mogłam powiedzieć nie. W zasadzie powiedział, że możemy wrócić do wspólnego trenowania co oznaczało więcej czasu z Justinem. TAK!
— Oczywiście, czemu nie? — Wzruszyłam ramionami, starając się nie wyglądać na szczęśliwą jaką byłam.
— Więc… zgaduję, że wzięcie prysznica byłoby dobrym pomysłem, huh? Czuć was oboje aż tutaj. — Usłyszałam śmiech Płytkiej Dziwki. Wywróciłam oczami, czując, jak moja twarz robi się czerwona. — Albo to ty, Cassie.
— Nie mam nic przeciwko — rzucił Justin, puszczając mi oczko. Znowu poczułam, że się czerwienię, ale dzięki Bogu nie było tego aż tak widać, bo byłam opalona.
— Oh, serio? — spytałam, uśmiechając się. 
— Serio! — Przegryzłam dolną wargę, starając się nie patrzeć na jego pulchniutkie usta.
— W tym przypadku — rzuciłam, gładząc jego miękkie – niemożliwe miękkie – ciemne brązowe włosy. — Również nie mam nic przeciwko.
— Nie musiałaś tego mówić. Wiedziałem to przez cały czas. — Uśmiechnął się, wstał i wyciągnął do mnie dłoń. — Wracajmy do domu.
Szczęśliwie ja chwyciłam. Jeśli Justin pozostanie taki miły to może wygram zakład.
— Oh i Cassie. — Spojrzał na mnie.
— Tak? — odpowiedziałam.
— Wszystkiego najlepszego. — Uśmiechnął się.

(…)


— Jak minął trening? — zapytał Ryan, gdy nadgryzłam ciastko.
— Było miło, a jak tobie minął dzień? — rzuciłam, nie zwracając na niego zbytniej uwagi. Miałam tylko jedną myśl. Moje urodziny. Przez dwa lata ignorowałam je. Nienawidziłam ich. Nienawidzę tego dnia i tego, co oznacza. Po prostu tak bardzo tego nienawidzę.
— Dobrze, razem z Chazem ¨&*%¨%¨$%$)))##&&&%%%**E@#$@#$@#$@#$#$# — Ryan zaczął bełkotać coś, czego nie mogłam zrozumieć.
Nawet chciałam zwrócić na niego uwagę, ale nie byłam w humorze. Po powrocie z siłowni w końcu udało mi się namówić Justina, by nie robił żadnego przyjęcia, nie kupował prezentów ani nikomu nie mówił o dzisiejszym dniu. W końcu odpuścił, ale razem z Płytką Dziwką zaczęli się niemożliwie przytulać ze sobą i Justin całkowicie mnie olał; był zły. Czułam, że dzisiejszy dzień jest jednym z tych, w których czuję się całkowicie sama. Mogłabym nawet stać w środku zapełnionego stadionu, a i tak czułabym się samotna. Westchnęłam, pozwalając sobie przypomnieć o swoim ojcu; jego uśmiechu, oczach, pamięć o cieple jego uścisków, było czymś, co wydawało się, że znika w czasie. Dlaczego krzywdzę siebie, myśląc o tym sukinsynie?
Ponownie westchnęłam i wstałam bez słowa.
— Chciałabym tutaj siedzieć, ale muszę wziąć prysznic. — Po tych słowach wyszłam.
Podczas kąpieli starałam się nie myśleć za dużo. Gdy skończyłam zeszłam po schodach do salonu i włączyłam tv. Jednak po jakimś czasie straciłam nim zainteresowanie i postanowiłam przejść się po okolicy. Kiedy szłam do drzwi, ujrzałam Płytką Dziwkę.
— Gdzie idziesz? — zapytała.
— Przejść się po okolicy — odpowiedziałam niegrzecznym tonem. Nigdy nie dbała o to, co robię, więc dlaczego zainteresowała się tym teraz?
— Słuchaj, Cassie. Nie wiem jaki jest twój problem, ale nie mogę zaakceptować tego, jak do mnie mówisz…
— Posłuchaj "Mamo", to co robię, nie jest twoim interesem. Po prostu idę zwiedzić okolicę i nie wiedziałam, że to jest teraz zbrodnią… — mówiłam z oporem. Uwielbiałam być sama i nie miałam cierpliwości do rzeczy, które pochodzą od ludzi takich jak ona. Wyszłam na zewnątrz, nie pozwalając odezwać się  Płytkiej Dziwce.
Miejsce było luksusowe, nie było miejsca dla ludzi z zewnątrz, więc nic dziwnego, że było takie drogie.
Apartament był piękny, nie fantazyjny, ale przyjemny. Domy sąsiadów były tak samo duże jak Justina, ogródki utrzymane i oczywiście bardzo czyste, żadnego papierka na ziemi, więc pomyślałam, że papierek z mojej gumy nie zrobi żadnej różnicy.
Był czysty plac zabawa, boisko do siatkówki, a tuż przed nim do koszykówki. Udałam się na plac zabaw, po czym zajęłam jedną z huśtawek. Rozglądałam się po otoczeniu, a ptaki śpiewały podniecone. Prawdopodobnie było około piątej po południu. W oddali ujrzałam grupkę ludzi, starałam się skupić na nich, młodzież żartowała i głośno śmiała się. Było czterech chłopców i dwie dziewczyny gdzieś mojego wieku i… pili? Wydawało się, że dwóch chłopców z ciemnymi włosami paliło, ale to może moja wyobraźnia?   
Grupa jakby nie pasowała do tego miejsca. Było spokojnie i czysto, a widzieć kapiący alkohol na nieskazitelnie czystą ziemię wydawało się czymś złym. Jedna z dziewczyn, ubrana w niebieską bluzkę z butelką w dłoni, zauważyła mnie. Patrzyła na mnie, uśmiech powoli znikał z jej ust, a gdy przyjrzała mi się lepiej, szeroko się uśmiechnęła.
Spojrzała na swoich znajomych i coś im powiedziała, musiało być to o mnie, bo spojrzeli w górę, po czym zwrócili się w moją stronę. Moje serce lekko podskoczyło, bo wiedziałam, że mogli ujrzeć moje podejrzenie. Dziewczyny miały jasne włosy i ciemne oczy, najwyższy z chłopaków miał brązowe włosy i zielone oczy, dwóch z nich wyglądało na bliźniaków; byli rudzi. Najniższy miał ciemne włosy i taki sam kolor oczu i wyglądał na kompletnie… szalonego.
Wiedziałam, że mogę skopać kilka tyłków, uwierzcie mi, ale byłoby to trudne z pięcioma osobami. W sumie bywałam w gorszych sytuacjach.
— Hey — rzucił chłopak z ciemnymi brązowymi włosami. Miałam rację, że palił fajkę, jak również jeden z bliźniaków, poza tym wszyscy trzymali butelkę. — Jestem Dennis, a to Dafnee. — Wskazał na dziewczynę w niebieskiej bluzce. — Ona to Alexa, ci dwaj to bracia, Arlindo i Apollo, a ten to Dan. A ty kim jesteś?
Czy te dzieciaki nie wiedziały, że to niebezpieczne przedstawiać się nieznajomej osobie?
— Melaine — skłamałam. Byłoby niemądre, gdybym powiedziała swoje imię. Dennis szturchnął Alexię. Dziewczyna lekko podskoczyła i zaczęła się śmiać; poczułam obrzydzenie.
— Zobaczyliśmy, że jesteś tutaj sama i przyglądasz się nam, więc pomyśleliśmy, że chcesz do nas dołączyć — powiedziała Dafnee przez co obrzydzenie przeszło przeze mnie na te słowa. Dlaczego pomyśleli, że chcę do nich dołączyć? Może to przez moje ubrania? Nigdy wcześniej nie myślałam o tym, chodziła w większości w czarnych i wydekoltowanych rzeczach. Ale nadal…
— N… — przerwał mi jeden z chłopaków.
— Mamy wystarczającą ilość butelek dla siedmiu osób — powiedział Arlindo, uśmiechając się. Nie mogłam się powstrzymać przed zauważeniem jego silnego akcentu.
— Teraz nie jestem w nastroju — rzuciłam, wstając z ławki. Byłam gotowa odejść.
— Dajesz, laska… Trzeba się bawić raz na jakiś czas… — powiedział Arlindo, trzymając mnie za rękę i wręczając mi butelkę.
— Powiedziałam nie… Przepraszam — wykrzyknęłam zła, po czym popchałam chłopaka, jak najdalej ode mnie.
— Oh, nie, nie możesz tak odejść. Zranisz nas — powiedział drugi z bliźniaków, wykonując złe przedstawienie.
— Myślisz, że dbam o to? — wymamrotałam zadziornie.
— Posłuchaj. Nie obchodzi nas co tam sobie myślisz, ale widziałaś nas, więc możesz zadzwonić na policję. Mamy kilka propozycji. — Dennis był już zły.
— To nie moja sprawa — mruknęłam, odchodząc już do domu, ale Dennis wcale nie był szczęśliwy z mojej odpowiedzi, ponieważ złapał mnie w pasie i wydawało się, że chce te swoje obrzydliwe usta przyłożyć do mojej szyi.
Okay, byłam w poważnych tarapatach, może jeśli będę krzyczeć czy coś… Justin powiedział, że nie powinnam z nikim walczyć. Mam być ich sekretem. I być niewidzialną.
— Hu, hu, hu. Co mu tu mamy? — Usłyszałam bardzo znajomy ochrypły głos.
— Chcesz się bić, Bieber? — gniewnie zapytał Dennis.
— Nie, ale ponownie chcę cie doprowadzić do płaczu — zadrwił Justin. — A teraz się odsuń, nie możesz zmusić kogoś do zrobienia czegoś, czego nie chce.
Dziewczyny zgodziły się z Justinem. One oczywiście zgodziłby się na wszystko, co powie Justin.
— Jeśli nie chce się zabawić, to po prostu się nie angażujcie. — Dennis ścisnął mnie mocniej prawdopodobnie ze złości, bo nikt nie chciał się już "zabawiać".
— Stary, mówiłem ci, odsuń się. Teraz. — Nigdy nie słyszałam, by Justin mówił takim grożącym tonem, jak teraz. Stanął przede mną i podał rękę. Poklepałam go i zaczerwieniłam przez to, że go chwyciłam. Zauważyłam, jak Dennis cofnął się odrobinę. Próbował ukryć, że się nie boi, ale oczywiście był przestraszony. Co za cipa.
— Nie znacie się na żartach — poskarżył się Dennis. — Spadajmy stąd. Do zobaczenia, Bieber.
Justin nie wykonywał żadnych ruchów, po prostu czekał, aż grupa zniknie z naszego pola widzenia.
— Co się stało? — zapytałam, gdy tylko grupa odeszła. Justin odwrócił się, więc staliśmy twarzą w twarz.
— To tylko grupa idiotów. — Wzruszył ramionami, jakby to nie było nic poważnego. Z powrotem usiadłam na huśtawce. Justin obserwował każdy mój ruch. Cicho westchnęłam. Utkwiłam wzrok w Justinie, który usiadł obok i odwrócił się twarzą ku mnie; zrobiłam to samo. Wpatrywaliśmy się w siebie, czekając, aż któreś z nas przerwie ciszę.
— Cześć — powiedział Justin spokojnym głosem, widząc, że nie odezwę się pierwsza.
— Hey — mruknęłam.
— Więc, dlaczego postanowiłaś tutaj przyjść? — zapytał; wzruszyłam ramionami.
— Po prostu chciałam obejrzeć sąsiedztwo. Poza tym lubię huśtawki. — Uśmiechnęłam się, a Justin prychnął.
— Sama? — Wydawał się na lekko zszokowanego.
— Czasami to miłe być samemu, Justin — odpowiedziałam poważnie.
— Może, ale wtedy nie możesz z nikim rozmawiać albo pozwolić sobie wyładować się emocjonalnie, albo być w moim wspaniałym towarzystwie. — Nagle Justin chwycił moje nogi i położył je na swojej huśtawce, jedna noga po jednej stronie biodra. Próbowałam się z tego powodu nie zaczerwienić.
— Myślę, że to tylko bonus. — Drażniłam się z Justinem, a on uśmiechnął się.
— Przyznaj to. uwielbiasz moje towarzystwo. — Puścił mi oczko, a ja jedynie figlarnie wywróciłam oczami.
— Oczywiście, Justin. Cokolwiek, by sprawiło, byś zasnął w nocy. — Spojrzałam w dół na jego białą koszulkę i na moje nogi, które obejmowały jego biodra. Zgaduję, że był to przyjemny moment.
— Co masz na myśli? — spytał Justin po minucie ciszy.
— Myśli. Zwyczajnie odpowiedziałam. — Justin westchnął, widząc, że nie podzielę się tak łatwo swoimi myślami.
— Żyłaś tylko z mamą? — spytał nagle.
— Tak — mruknęłam.
— A co z braćmi czy siostrami? Z twoim ojcem? — Na początku zawahałam się, ale pomyślałam, co mi tam do diabła, przecież bardziej nie mogę się zranić, otwierając się przed kimś. Prawda?
— Miałam starszego brata, ale zmarł dwa lata temu, a ojciec opuścił nas, kiedy skończyłam szesnaście lat. — Wzruszyłam ramionami, starając się nie pokazywać, jak to mnie dotyka.
— Szesnaście lat miała dwa lata temu. — Cholera, Justin jest mądrzejszy, niż przypuszczałam.
— Tak — mruknęłam.
— Chcesz o tym pogadać? — zapytał cicho. Spojrzałam w inną stronę na kołyszące się dzięki wiatru drzewa, na słońce chylące się ku horyzontowi i ptaki, które coraz to ciszej śpiewały. I dopiero potem na twarz Justina. Na delikatną twarz, jakby anioła, na różowe i wilgotne wargi, które były stale nawilżane językiem. Jego oczy były prawie złote. I wtedy uświadomiłam sobie, że mu ufam. To było głupie, wiem, ale nie mogłam ignorować swoich uczuć. W sumie nie byłam ich do końca pewna, ale wiedziałam, że go lubię i to bardzo, tylko nie mogłam zrozumieć dlaczego.
Wspomnienia wróciły w mojej głowie, a ja się im poddałam. Nie zdawałam sobie sprawy, że wypowiadam je na głos. Historię, o której nigdy wcześniej nie mówiłam nikomu. Dzieliłam się nią z facetem, który po prostu mnie porwał.

W zasadzie dorastałam bez matki. Moi rodzice rozwiedli się, gdy byłam jeszcze niemowlęciem. Mój brat został z matką, a ja – będąc córeczką tatusia – z nim. Nigdy nie rozmawiałam z mamą, bo ona ignorowała każde moje staranie się na odbudowę naszych relacji, więc kiedy miałam siedem lat, po prostu się poddałam. Wciąż czuję ciężar dorastania bez matki. Kiedy byłam z tatą, byłam szczęśliwa. Bardziej niż szczęśliwa.

Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Gdziekolwiek szłam, on był tam ze mną, zabierał mnie wszędzie jak te bogate panienki zabierają ze sobą swoje malutkie pieski. Tato był ze mną na koncercie w parku, ponieważ żaden chłopak mnie nie zaprosił. Miałam dwanaście lat, byłam brzydka i nie miałam cycków. Tato zadbał o to, by iść ze mną, myśląc, że każdy wyśmiewa się ze mnie. Jedyne co mnie wtedy obchodziło to taniec z moim bohaterem.

Dorastałam i mówiłam mu wszystko, od tego jak ludzie w szkole byli dla mnie podli po pierwszą randkę. Dał mi wskazówki na temat chłopców, a ja dziewczyn. Byliśmy drużyną i nie mogłam być wtedy szczęśliwsza. Nie był tylko moim ojcem, ale i najlepszym przyjacielem. Był moją jedyną rodziną, jedyną osobą, której mogłam zaufać.

Gdy miałam piętnaście lat, dowiedzieliśmy się, że mój brat – Jamie – był chory. Miał bardzo rzadkiego raka, który nie dawał mu zbyt wiele czasu. Myślałam, że byłam bardzo smutna, nigdy nie rozmawialiśmy i ledwie pamiętałam, jak wygląda, więc pomyślałam, że to był powód, dla którego moja matka nagle zadecydowała, że urządzi małe przyjęcie urodzinowe w moim domu dla mnie i rodziny. Myślałam, że chciała tylko tego,  mogło też być pożegnalnym przyjęciem dla Jamesa, więc się zgodziłam.

Mój ojciec spotykał się z Kayla, której nie lubiłam. Była snobką, zazdrosną o uwagę jaką udzielał mi tato. Oczywiście to nie wystarczało, by zerwać nasze relacje.

Na przyjęciu byłam niby zadowolona. Po raz pierwszy ja, moja mama i tato oraz brat byliśmy razem. Mogłam nawet ujrzeć tą scenę: ja, mama i Jamie naokoło tortu z kilkoma świeczkami, które oświetlały pomieszczenie. Tato wcześniej zadzwonił do mamy, że się spóźni i jest mu z tego powodu niesamowicie przykro. Uważałam, że to było dosyć dziwne. Dlaczego zadzwonił do niej, a nie do mnie? Ledwo ze sobą rozmawiali.

Szczotkowałam swoje włosy dopóki nie przyszedł.

Nagle mój brat dostał ataku. Na początku myślałam, że żartuje, bo wyglądał jakby udawał. Moja mama w dziwny sposób oznajmiła, że musi go zabrać do szpitala, po czym wyszli. Spojrzałam na drzwi, zdziwiona, że była zdolna do takiego wyjścia. Dlaczego wydawało mi się, że kłamała? Dlaczego mogłaby kłamać na pierwszym spotkaniu. Następnie spojrzałam w dół. Mała biała kartka, zaadresowana do mnie, leżała na podłodze. Wzięłam ją i wróciłam do domu.

Usiadłam na pustym stole, moje serce niemiłosiernie waliło. Co się dzieje? Otworzyłam list i ujrzałam pismo taty.

"Do mojej Małej Cassie,
Obiecywałem, że będę na twoich szesnastych urodzinach, ale nie mogę tego dotrzymać. W końcu podążam za marzeniami w prawdziwym związku i nie mogę zabrać ciebie ze sobą. Wiem, że wciąż jesteś małą dziewczynką i jeszcze sporo musisz się nauczyć, ale proszę cie byś była silna każdego dnia swojego życia. Nie pozwól, aby cokolwiek cie wstrząsnęło, nic nie sprawi, że przegrasz, a przede wszystkim nie roń cennych łez. Rzeczy będą się polepszać w ten czy inny sposób. Chciałbym mieć więcej czasu, by udzielić ci kilku wskazówek na każdy etap życia, ale mogę sobie tylko pozwolić, by ci powiedzieć, że prawdziwy świat, świat, którego się nie spodziewasz, jest ciężki i trudny. Nie zawsze jest tak, jak chcemy, by było i nie zawsze są szczęśliwe zakończenia. Dlatego wojowniczko musisz być gotowa, by stawić czoło każdemu dniu, aby wszystko wytrzymać zwłaszcza na tym etapie, kiedy zaczyna się twoje życie. To ty będziesz sceną i to jest to. Cassie, nie martw się o mnie, o problemy, po prostu zachowaj swoje serce w tym zdaniu: Na każdy problem istnieje rozwiązanie. Kocham cie bardzo mocno. PS: zadzwonię, by wszystko wytłumaczyć."

Poczułam, jak mój świat rozpada się na tysiące kawałeczków. Przeczytałam list raz, dugi, trzeci, czwarty, piąty, a nawet szósty raz… Dopóki nie zrozumiałam sensu słów. Ale nie rozumiałam, co robiłam źle? Dlaczego on już mnie nie chce? Kiedy zadzwonił telefon, wiedziała, że to to, że mój świat nie będzie już taki sam. Obserwowałam go w ciszy. W końcu chwyciłam telefon i usłyszałam głos ojca, który mówił te same rzeczy co w liście, ale innymi słowami. Widziałam przez łzy. Mój tato zostawił mnie dla dziewczyny, zostawił mnie samą w moje urodziny. Mój bohater mnie opuścił. Wiedziałam, że matka mnie nie chce. Co miałam więc teraz zrobić?

Matka wiedziała, że tato mnie zostawia, ale wciąż kłamała, że mój brat mdlał, więc nie było jej wtedy ze mną.

Dźwięk czegoś rozpadającego się wewnątrz mnie był prawie dosłyszalny, wszystko wokół mnie wybuchało, jakby świat stracił swój blask. Wybiegłam z pokoju w nieznanym kierunku. Po prostu biegłam, nogi po jakimś czasie straciły siły. Znalazłam się na opustoszałej ulicy w spokojnej części miasta. W końcu zatrzymałam się zdyszana, bez życia i wyczerpana upadłam na kolana.

W końcu pojawiły się łzy i to nie same. Moją pierś przeszedł jęk. Płakałam, jak jeszcze nigdy wcześniej, płakałam za nadzieje i marzenia, które zostały pogrzebane. Tato był dla mnie wszystkim i jedyne co miałam, to plany, które razem wymyśliliśmy. Płakałam, bo w końcu mieliśmy idealne życie. Płakałam dopóki nie zaczęły piec oczy, a usta całkowicie wyschły. Pod wpływem impulsu wyciągnęłam srebrny przewód, który podarował mi tato, a który tak bardzo kochałam. Nie mogłam go nosić ani chwili dłużej, ponieważ przypominałby mi, że taty już ze mną nie ma, że wszystko było kompletnym kłamstwem. Nie wiedziałam ile czasu tam spędziłam, ponieważ przez ból nic nie mogłam widzieć.

Tej nocy płakałam. I następnej i kolejnej i kolejnej i jeszcze jednej. W domu byłam sama. Matka wiedziała, co się wydarzyło, a mimo to nie kłopotała się, by mnie zabrać. Tydzień później nie chodziłam do szkoły, nie miałam ochoty na nic. Wmieszałam się w narkotyki i alkohol, stosując je, gdy zalewałam się łzami. Pewnego dnia zadzwoniła matka, mówiąc, że Jamie zemdlał. Nic nie czułam, byłam kompletnie odrętwiała. Zapytała czy z nią zamieszkam, więc się zgodziłam, zostawiając za sobą dom i wspomnienia.

Ponownie w kółko czytałam list, próbując zanotować w sercu każdą radę. Tak więc od tego dnia nie płakałam, nie ukazywałam słabości, nigdy nie byłam już taka sama. Jeśli mój tato chciał, bym była wojowniczką, będę nią. Jeśli chciał, bym stawiała czoła każdemu dniu, zmierzę się z nimi. W przeciwnym razie zagubię się w bólu, powoli umierając ze smutku. Byłem gotowy zmienić Małą Cassie w nową, silną Cassie, która przetrwa. Zmieniłam się, a moje uczucia razem ze mną. Nienawidziłam ojca z pasją, każda miłość jaką go darzyłam, zamieniła się w nienawiść.

Westchnęłam, starając się nie patrzeć Justinowi w oczy. Wpatrywał się we mnie zaskoczony moją historią. Teraz już wiedział, dlaczego wcześniej nie ukazywałam słabości. Nie chciałam płakać.
— To dlatego nie chciałaś, bym coś dzisiaj robił? — zapytał Justin delikatnym głosem. Wciąż na niego nie patrząc, skinęłam powoli głową.
Pod nogami poczułam, jak Justin się poruszył, ale wciąż się na niego nie patrzyłam. Nagle poczułam jego obecność. Spojrzałam na chłopaka, zaskoczona, że stal ode mnie kilka centymetrów. Studiował moją twarz. Czułam jego oddech, jego twarz nigdy wcześniej nie była tak blisko mojej, to było dziwne uczucie. Lewą ręką delikatnie objął mnie w talii. Moje spojrzenie powędrowało na jego rozchylone wargi. Lekko westchnął i jego miętowy oddech owionął mój nos i usta, które do tej pory niespodziewanie miałam otwarte. Poklepał mnie po plecach i nagły dreszcz przeszył moje ciało.
— Twój ojciec był tchórzem — wyszeptał. — Musisz pozwolić temu odejść albo to powoli będzie cie zabijać. Mogę ci w tym pomóc.
Zmarszczyłam brwi, zdezorientowana jego słowami.
— Gdy znowu będziesz mieć dołek, przyjdź do mnie. Pomogę ci zapomnieć — wymamrotał ochryple. Dreszcz przeszedł po moim ciele. Nie miałam nawet czasu, by pomyśleć lub coś powiedzieć.
Jego usta delikatnie musnęły moją szyję, budząc uczucia, których wcześniej nie znałam. Jego prawa ręka powoli przeniosła się z ramienia na szyję, jego palce wplecione we włosy powodowały dreszcze. Na skórze czułam czubek jego języka. Następnie Justin delikatnie possał moją szczękę. Miałam zamknięte oczy, pozwalając sobie na oddalenie się od uczuć. Serce zaczęło być w niezwykłym tempie. Cicho jęknęłam, tak nisko, że ledwo mogłam to usłyszeć.
Lewą rękę z pleców przeniósł na moją szyję, zmuszając mnie, abym lekko ją przechyliła, aż była dostępna dla Justina. Następnie chłopak delikatnie pocałował moje ucho przez co przestałam oddychać. Każdy włos na całym moim ciele stanął dęba w odpowiedzi. Wzdrygnęłam się, gdy przegryzł mi chrząstkę. Następnie delikatnie possał płatek mojego ucha.
Justin przycisnął mnie jeszcze mocniej do swojego ciała. Jego usta powoli przeniosły się na moją szyję. Nie wiem, jak to jest możliwe, że moja skóra jeszcze bardziej płaszczyła się przed nim. To powoli wzrastało od stóp do głowy, kiedy czułam na szyi język Justina. Ssał moją skórę i subtelnie ją przygryzał. Nie mogłam dłużej wytrzymać, starałam się, jak tylko mogłam, by nie jęczeć, ale Justin chciał znaleźć mój słaby punkt.
— Hmm… — Usłyszałam jęk; modliłam się, by to nie był mój. Poczułam na skórze uśmiech Justina.
— Tak jak ci mówiłem, mogę ci pomóc oddalić wspomnienia o ojcu — kusząco wyszeptał.
— Robiąc coś takiego? — spytałam, starając się ukryć czerwoną twarz.
— Nie tylko — rzucił, a na podkreślenie swoich słów przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.
— Pomyślę o tym — odpowiedziałam tonem: "Tak, dobrze, idź pomarzyć duży chłopcze", ale oboje dobrze wiedzieliśmy, że faktycznie o tym pomyślę.
— W każdym razie pomogłem ci zapomnieć — zaczął, robiąc krok w tył i z powrotem siadając na huśtawce naprzeciw mnie. Tak jak wcześniej miałam na nim nogi, tak zrobił i tym razem. — Teraz, kiedy udało mi się sprawić byś się przede mną otworzyła, myślę, że byłoby fair gdybym zrobił to samo przed tobą.
Szczerze – nie spodziewałam się tego, co więcej, w tym momencie nie miałam na to ochoty, kiedy byłam psychicznie wytrącona z równowagi, tak bardzo, jak on nie chciał mi nic powiedzieć.
— Lepiej. co powiesz na dwadzieścia pytań? — Uśmiechnęłam się, a Justin zmarszczył brwi.
— To zabawa dla dzieci. — Zaśmiałam się.
— W takim razie tej nocy bądźmy dziećmi. — Justin zastanowił się, po czym skinął głową.
— Dobrze — powiedział. — Ty pierwsza.
— Ahn… — mruknęłam w zamyśleniu. Chciałam zadać fajne pytanie, a nie jedno z tych głupich. — Najdziwniejsze miejsce?
Justin uniósł brew.
— Najdziwniejsze miejsce…? — Śmiejąc się, skinęłam głową.
— Ahn… to będzie… W wozie strażackim… i nie, nie złapali nas, dzięki Bogu nie było żadnego wezwania, bo byłoby ciężko się wytłumaczyć.
Zamknęłam oczy, by nie wybuchnąć głośnym śmiechem.
— O mój Boże — mruknęłam, prawie płacząc. Justin uśmiechnął się głupkowato.
— A ty? — zapytał. Rozmyślałam nad tym.
— Ahn… domek na drzewie. Jestem tak samo dziwna jak ty. — Zaśmiałam się.
— Hey, takie momenty są częścią naszego życia. — Figlarnie wywróciłam oczami. — Jestem naprawdę zaskoczony, bo myślałem, że jesteś dziewicą.
Prawię się zakrztusiłam. Gdy mieszkałam z ojcem moim planem było wyjście za mąż jako dziewica. Ale gdy tato mnie zostawił, robiłam wszystko, czego mi zabraniał. Seks był jedna z tych rzeczy. Tak naprawdę to nie jestem z tego dumna, ale byłam pewna, że mam czyste konto. Zrobiłam to z dwoma kolesiami, którzy byli moimi "facetami".
— Mogę udawać, że jestem dziewicą, byś mógł dzisiaj zasnąć — rzuciłam, a Justin zachichotał.  
— Serio? — Zaśmiał się; skinęłam głową. — Następne pytanie.
— Dobrze, ahn… Jedna rzecz, którą byś zrobił, gdybyś tylko mógł? — Justin zastanowił się nad tym.
— Prawdopodobnie zostałbym muzykiem albo hokeistą. — Uśmiechnął się, ukazując białe zęby.
— Serio? Wow, nigdy nie myślałam, że chciałbyś to robić — przyznałam.
— Nikt by nie pomyślał. To nic innego, jak moja prawdziwa robota. — Postanowiłam zmieni temat.
— Który film mógłbyś w kółko oglądać? — Co za fajne pytanie.
— Rocky 4. — Uśmiechnął się.
— Eew… Musisz zmienić gust. — Zachichotałam.
— Zamknij się i zadaj następne pytanie — wykrzyknął.
— Dobrze, dobrze. Nie chciałam cie urazić. — Uniosłam ręce do góry. — Ulubione jedzenie?
— Spaghetti. — Justin uśmiechnął się na te słowo. Wow, serio musi je uwielbiać.
— Ulubiony program telewizyjny?
— Smallville — odpowiedział.
— Oh nie — odpowiedziałam. — Nienawidzę Smallville. Supernatural jest lepszy.
— Pfff. Lubisz to, bo dowiedziałaś się o seksownych Deanie i Samie. — Wywrócił oczami.
— Jeśli to widziałeś, to wiedziałbyś dlaczego lubię Supernatural. Ich nieprawdopodobnie niezły wygląd nie ma nic do rzeczy. — Zarumieniłam się na wspomnienie o Samie i Deanie. Są tak przystojni, że miałam ochotę krzyczeć.
— Następnie pytanie. — Justin ponownie wywrócił oczami.
— Dobrze… Jakiś ty apodyktyczny.
Po około godzinie dowiedziałam się, że Justin ma klaustrofobię, jest leworęczny, jego ulubioną liczba jest 6, jego marzenie to umieć latać – kaszlę, Smallville, kaszlę – na pierwszej randce wylał spaghetti na koszulkę dziewczyny – tak się dzieje, gdy jesteś za bardzo podekscytowany jedzeniem – mówi biegle po francusku, ulubionym napojem jest Sprite – frajer – potrafi grać na trąbce, gitarze, pianinie oraz perkusji. Ulubione słowo to shawty. Starałam się zadawać oryginalne pytania, ale wkrótce zmęczyliśmy się.
Dzisiaj ćwiczyliśmy. Miałam już prawie zamknięte oczy, poza tym ten dzień był bardzo emocjonujący. Kiedy słońce zniknęło za horyzontem, postanowiliśmy wrócić do domu. Wygląda na to, że w nocy "ludzie" uwielbiają obserwować sąsiedztwo – słowa Justina. To w ogóle mnie nie przeraziło… Ta, jasne.
Kiedy weszliśmy do środka, zmierzałam już do swojego pokoju, gdy zatrzymał mnie głos Justina.
— Więc… pomyśl nad tym, co ci powiedziałem. — Po tym pochylił się, cmoknął mnie w policzek i poszedł do kuchni.
Co on ze mną robi…  



__________
W końcu udało mi się przetłumaczyć. Ciężko mi było z fragmentem, gdy Cassie opowiadała o swojej przeszłości. Każde zdanie, które tłumaczę zostawia we mnie jakiś ślad, bo wczuwam się w tę historię, jakaś część mnie identyfikuje się z Cassie i razem z nią to wszystko przeżywam. Piękne uczucie.

Jeśli chcesz byś informowana - napisz w poście jakieś namiary na siebie. 
Nowy postaram się dodać do końca tygodnia (zaraz zabieram się za tłumaczenie). Poza tym muszę się pochwalić, że zdałam sesję! Tak, zdałam właśnie I rok studiów bezpieczeństwa wewnętrznego. 
Pozdrawiam i do następnego! Kocham was ♥           

23 komentarze:

  1. suuuper rozdział ! nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na następny ! aa *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super :)
    Dodasz Płytką dziwkę do bohaterów???

    OdpowiedzUsuń
  4. Detka_BieberPl25 czerwca 2013 17:50

    rewelacja kocham ta płyka dziwka niech znika bo nie wkurwia myślu że może mieć justina a Justin jest przecież Cassie.
    Informuj mnie Detka_BieberPl

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie przetłumaczyłaś,już czekam co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak czytałam fragment, który Cassie opowiadała Jusowi płakałam jak głupia.;/ Znowu doprowadziłaś mnie do łez dziewczyno.<3 Czekam nn :**

    OdpowiedzUsuń
  7. aww, świetny rozdział i świetnie tłumaczysz. czekam na nn x
    @ilykidraauhl

    OdpowiedzUsuń
  8. sdjgjfjshgf o mój boże *-* świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. UWIELBIAM, Kocham . Jesteś Moim Bogiem ! jsnhdebeghdbhwbhsb jaram się < 3 @Jola_Offical

    PS . Zapraszam do siebie na opowiadanie o 1D < 3 http://my-dream-my-obsesioon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. aaa !kocham nie moge sie doczekac nn ! kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  11. WOW!!!!kocham nie moge sie doczekac nn ! kiedy?? <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Siedzę do drugiej w nocy i od około dziesiątej (22) nadrabiam rozdziały. Dobrze, że są wakacje. Oczy mi się już zamykają, ale dałam radę ;D
    Wiem co czujesz. Też zawsze identyfikuję się z główną bohaterką, tak łatwiej można sobie coś wyobrazić. Mimo, że jestem śpiąca mogłabym jeszcze poczytać, bo robisz to naprawdę dobrze. Czuję jak by to była twoja historia, a autorka też ma bujną wyobraźnię ;D
    Uwielbiam to opowiadania. Czekam z niecierpliwością na nn :** Mam nadzieję, ze pojawi się szybko

    OdpowiedzUsuń
  13. trafiłam na to tłumaczenie dzisiaj i strasznie się wciągnęłam. możesz informować? @dajmibit

    OdpowiedzUsuń
  14. BŁAGAM NA KOLANACH, informuj mnie @Olliiwia :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Aaaaa ! Przeczytalam wszystko w jeden dzień. Kocham to <33 MOŻESZ INFORMOWAĆ? @just_kidrauhl23

    OdpowiedzUsuń
  16. Spedzilam trzy godziny a czytaniu! Mega dobre!
    Prosze informuj mnie o nowych rodzialach @Kimi_loveee ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Niech plytka dziwka juz spada. !

    OdpowiedzUsuń
  18. jejku płakałam jak głupia gdy czytałam jak Cassie mówi o swojej przeszłości...

    OdpowiedzUsuń