"Two faces side by side, One's like fire,one's like ice, Both for show, But what do I know?"
Cassie POV
—
Jestem, Biebs — rzuciłam, wchodząc do tego samego pomieszczenia, w którym
miałam zajęcia z Ryanem. Justin przeniósł wzrok ze swojego telefonu na mnie.
—
W końcu postanowiłaś się pokazać, huh?!
—
O czym do diabła mówisz?! Jestem dwie minuty wcześniej. — Usiadłam na stole
naprzeciw niego.
—
Oh! — wymamrotał, sprawdzając zegarek na jego nadgarstku. Zmarszczył brwi z
zaskoczenia. — Cholera! Miałem nadzieję, że przyjdziesz spóźniona i będę mógł
na ciebie krzyczeć za każdym razem, gdy coś przeskrobiesz.
—
Cóż… Szkoda dla ciebie. — Posłałam mu sztuczny sympatyczny uśmiech. — Teraz już
wiem, że nie mogę spóźniać się na twoje zajęcia.
—
Tak, prawda… Nieważne… — Wyglądał, jakby po raz pierwszy sprawdzał w co jestem
ubrana. — Co masz na sobie?
—
Ubrania?! — odpowiedziałam, zaskoczona. Justin spojrzał na mnie, jakbym była
głupia. Co w rzeczywistości oznacza, że zaczynałam tak myśleć, bo spędzałam z
nim dużo czasu.
—
Serio? Nie wiedziałem, myślałem, że masz na sobie grillowanego kurczaka. —
Skrzywił się.
—
Więc po co pytałeś? — spytałam kpiąco.
—
Bo chciałem się dowiedzieć dlaczego nosisz kurczaka zamiast ubrań. — Wywrócił
oczami. — A teraz na poważnie: co masz na sobie?
Spojrzałam
na swoje kapcie, które kupił mi Paul, na moje puszyste spodnie i flanelową
koszulę.
—
Jestem w piżamie. — Wzruszyłam ramionami, jakby to nie była wielka sprawa.
—
Więc masz na sobie piżamę na moich zajęciach? — spytał, oczekując mojej opinii.
—
Ahn… tak? — Wpatrywał się we mnie. — Co w tym wielkiego? — Dłużej nie wytrzymam
jego wzroku.
—
Nie wiem, po prostu… Czuję się trochę urażony. — Co do diabła? Urażony czemu?
—
Czemu urażony? — spytałam, zmieszana.
—
Pomyślałem, że będziesz… Nie wiem, okażesz trochę szacunku czy coś — wzruszył
ramionami — Zgaduję, że spodziewałem się zbyt wiele, jak na niedojrzałą
dziewczynę.
Posłałam
mu fałszywy uśmiech.
—
Myślałam, że skoro mam spędzić kilka godzin z kretynem, muszę czuć się
komfortowo.— Haha… Tak dobrze się bawię. Justin mrugał przez kilka sekund.
—
Po prostu zacznijmy. — Pokiwał głową.
—
Wspaniale, bo nie chce przegapić maratonu żartów*. — Justin spojrzał na mnie,
jakbym zwariowała.
—
Tv show?
—
Tak! Wczoraj oglądałam to po raz pierwszy i zakochałam się w tym.
—
Serio? Nie oglądałaś tego wcześniej? — Skrzywił się, zaskoczony.
—
Co mogę powiedzieć? Byłam zbyt zarozumiała, oglądając dziewczyńskie programy
telewizyjne, że nie dawałam szansy lepszym — przyznałam.
—
Oh, tak! Wiem co masz na myśli. Nienawidzę takich programów. — Justin
przytaknął.
—
Tak! — mruknęłam, patrząc na swoje paznokcie.
—
Ahn… Ok. — Wyglądał na przegranego. — Cóż, więc… Zobaczmy, jak sobie z tym
wszystkim poradzimy byś zrozumiała. — Uniósł podbródek. — Ryan mówił, że
przytaczanie filmów ułatwia sprawę.
—
Nie kłamał. — Skrzyżowałam ramiona.
—
Okey, następnie… Niech pomyślę… — Myślał przez chwilę, a następnie pstryknął
palcami i wskazał na mnie. — Oglądałaś głupie programy dla dziewczyn, prawda?
—
Tak? — Spojrzałam na niego, jak na dziwaka, co właściwie… Był nim.
—
Jaka jest różnica pomiędzy Stefanem i Demonem?
—
Ahn… Stefan jest dobrym facetem, a Demon… nie? — Czy on jest poważny?
—
Odpowiadasz czy pytasz się mnie? — Wpatrywał się we mnie.
—
Odpowiadam? — To nie moja wina, nic na to nie poradzę… Byłam zbyt zmieszana.
—
Myślę, że zbyt duuuuuużo oglądałaś tv. — Pstryknął na mnie. — Różnica pomiędzy
nimi jest taka, że w zasadzie to Stefan jest "złym facetem" i Demon
również.
—
Ahn… Nie myślę tak. — Zmarszczyłam brwi, zdezorientowana jak zawsze.
—
Dokładnie. — Ponownie pstryknął palcami.
—
Zgubiłam się. — Spojrzałam na niego bez zrozumienia jego punktu widzenia.
—
Obaj są "złymi facetami", są wampirami, piją krew niewinnych ludzi i
zwierząt, ale Stefan wie, jak się kontrolować. W razie jakichkolwiek problemów,
nikt nie myśli, że to jego wina. To jest różnica pomiędzy nim a Demonem.
—
Możesz bardziej konkretnie? Proszę? — poprosiłam. Przyłożył dłoń do twarzy,
wzdychając, sfrustrowany.
—
Ok, więc… Stefan i Demon w zasadzie nie różnią się od siebie. Są tym samym,
robią te same rzeczy, tyle że Demon ma obsesje na punkcie bycia "złym
dupkiem", by być cool. Wiesz, by trzymać się od niego z daleka, bo jest
niczym innym, jak kłopotem. Podczas gdy Stefan utrzymuje swój wizerunek
przyzwoitego, niewinnego, wykonującego swoją robotę, szanowanego u władz, o nic
podejrzewanego.
—
Okay… Myślę, że załapałam. — Wpatrywałam się w jego oczy; jego włosy w lekkim
nieładzie nadawały mu seksowny wygląd. Boże, jest słodki.
—
A teraz mi powiedz. — Podszedł, oparł dłonie na biurku i pochylił się nade mną.
—
Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że dołączyłeś do mafii. Wszyscy nauczyciele w
szkole uwielbiają cie, twoje oceny to A+, nigdy nie byłeś przyłapany na piciu
czy paleniu, nawet jeśli miałeś reputację jako zawodnik, to nigdy nie wdałeś
się w bójkę. Więc jesteś Stefanem. — Posłałam mu słaby uśmiech; Justin go
odwzajemnił.
—
Nie jest źle, dziewczynko — pochwalił.
—
Tak więc utrzymujesz wyobrażenie porządnego i jeśli coś się stanie, policja
prawdopodobnie będzie musiała się wtrącić, co jest raczej oczywiste, że masz
coś z tym rodzajem pracy. Ludzie na pierwszy rzut oka nie będą cie na początku
podejrzewać. Wszystkie te osoby mogą pocałować cie w tyłek, pomogą ci, bo podlizujesz
się im.
—
Prawie… — Skinął głową, lekko zmieszany z moich słów.
—
Wiesz… Zawsze myślałam, że byłeś frajerem przez to, że nauczyciele cie
uwielbiali. Ale teraz znam powód… To genialne. To jak… Nikt nigdy nie
podejrzewa szczeniaka — powiedziałam bardziej do siebie.
—
Tak, prawie — powtórzył.
—
Więc to oznacza "zachowanie społeczne". — Wpatrywałam się w niego.
—
Dokładnie. I wtedy wychodzi "Historia Mafii". — Odszedł i usiadł
naprzeciw mnie.
—
Mów dalej.
—
Jeśli zobaczysz osoby pragnące być "gangsterami", idiotów, którzy
myślą, że są wspaniali… albo nazwijmy ich Demonem, a prawdziwych Stefanem. —
Uniósł brew, mając pomysł.
—
Dobry pomysł — zgodziłam się.
—
Stefan nie anonsuje się. Kiedy go ujrzysz, równego gościa, który zachowuje się
dobrze, nie będziesz mogła powiedzieć, że chce ci coś zrobić. Podczas gdy Demon
z jego skórzaną kurtką, "chamskimi" odzywkami i takim wyglądem –
jeśli zobaczysz takiego nocą na ulicy będziesz myślała, że chce cie zgwałcić. —
Nie mogłam się nie zgodzić z Justinem, ale nawet jeśli zobaczę Sponge Boba nocą
na ulicy, pomyślę, że chce mnie zgwałcić. — "Ojciec Chrzestny" –
przełomowe dzieło Maria Puzo oraz film, są dobrym przykładem fikcji
dwudziestego wieku – nie są traktowane jako instrukcje zachowań gangów.
—
Tak! Ryan powiedział mi o tym.
—
Tylko przypominam… — Uniósł ręce w powietrze. — Podobnie albumy raperów i
zachowania artystów, którzy je nagrali, włączając fanów, nie są oznaką tzw.
"gangsterów". Prawdziwi nie postępują jak Vito Corleone.
Zaśmiałam
się z jego porównania.
—
W tym mieście funkcjonuje wiele Mafii. Włoscy gangsterzy zostawią cie w spokoju
na tak długo, jak nie będziesz mieszać się w ich interesy. Jeśli tak się
stanie, jest bardzo prawdopodobne, że skończysz nieżywa na dnie jeziora.
Jesteśmy włoskimi gangsterami. — Pokiwałam głową, zmieszana.
—
Przecież nie jesteście Włochami. — Justin ponownie schował twarz w dłoniach,
sfrustrowany moją głupotą.
—
To jest właśnie nasz sposób na odróżnienie. Pierwszymi
gangsterami byli Włosi. Nigdy nie słyszałem o czarnych gangsterach. Członek
gangu owszem, ale nie mafia. Gangster, ten prawdziwy, jest Włochem, który
niczego się nie boi. Członek gangu to taki, który lubi nosić złote naszyjniki,
grać dupka i bić każdego, kto nie podoba mu się z wyglądu.
—
Słyszałam coś o tym.
—
Termin ten jest
również synonimem gangstera. Przeważnie nienawidzą
oni federalnych, złotych dni** nielegalnych narkotyków, alkoholu i rabowania
banków. Mamy ogromną strzelaninę i ładne sedany.
Justin
wyglądał bardzo podobnie do Ryana, gdy nauczał. Oboje to lubią.
—
Czarni gangsterzy tak popularnie nazywani we wczesnych latach dziewięćdziesiątych.
Nawet czarny musi przyznać, że biali są najlepszymi kryminalistami. Bonnie i
Clyde, Al Capone, Jon Gotti, Pretty Boy Floyd, wszyscy biali i najlepsi
kryminaliści, którzy żyli. — Justin zakończył, podszedł do mnie i położył
dłonie na blacie biurka. — Masz to, shawty?
—
Tak, sir. — Skinęłam głową.
—
Wspaniale. — Po czym kontynuował swój wykład.
(...)
— Możesz w końcu to
naprawić? — spytałam; cały czas trzęsłam nogą.
— Staram się —
stwierdził, zasłaniając telewizor; przenosił kable od tyłu telewizora.
— Rób to szybciej —
zawołałam. Justin upuścił śrubokręt i spojrzał na mnie.
— Przykro mi, ale nie
mogę kontrolować zakłóceń, które utrudniają dostrzeżenie obrazu— wymruczał,
zaciskając szczękę.
— Ale teraz jest
decydujący moment w żartach. Blondyna się zaraziła i chcę wiedzieć czy umrze,
czy znajdą na to lek — wyjaśniłam.
— Przepraszam
księżniczko, robię co mogę.— Wskazał na telewizor.
— Więc spróbuj
bardziej. — Patrzyłam się na niego, a moje oczy mówiły "że to coś
oczywistego". Justin po raz dziesiąty schował twarz w dłonie i westchnął
sfrustrowany.
— Doprowadzasz mnie do
szaleństwa — wyszeptał, wskazując na mnie palcem. Wycofał się z
pokoju i zamknął drzwi.
Człowieku, tak jest co
dzień, że zanim pójdę spać, doprowadzam Justina jakimś sposobem do złego
humoru.
Wyjrzałam przez okno,
niebo pełne było burzowych chmur, grzmoty i błyskawice przecinały je z każdą
minutą.
Nagle poczułam się
zmęczona, więc udałam się do łóżka.
Wyciągnęłam zeszyt.
"Dzisiaj miałam drugie zajęcia, tym razem z Justinem. Boję się. Czy
to źle, że zaczynają mi się podobać? Są bardzo interesujące i złapałam się na
tym, że je lubiłam. Teraz już wiem, dlaczego Justin tak bardzo różni się od
tego ze szkoły. Doskonale potrafi się ukryć. Ale to pokazuje, jak serio bierze
te robotę. Cóż, jest to praca w której walczysz o życie lub śmierć, prawda?
Jestem gotowa, by być w tym świecie? Nie mam zielonego pojęcia."
__________
* nie wiem czy chodzi o coś takiego.
Uwielbiam Cassie. Ona to potrafi doprowadzić Justina do złości :D Cóż jeszcze mogę powiedzieć... chyba nic.
Do następnego.
Damon i Stefan <3 jeszcze bardziej lubie to tlumaczenie.
OdpowiedzUsuńnie ma to jak TVD xD ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę historię
OdpowiedzUsuńJustin musiał się nieźle zdziwić, że Cassie przyszła dwie minuty przed czasem:)
OdpowiedzUsuń